poniedziałek, 30 listopada 2009
Post
Z tego zdjęcia jestem dumny rzadko kiedy mi tak wychodzi. Normalnie narcyzm mi się włącza :D (wiem wiem te zdjęcia kościoła są już nudne, ale jako że jestem leniwym nie chce mi się jeździć dalej, a to było po drodze akurat)
No i byłbym zapomniał, jak dotąd tylko ja robiłem fotki, bo jakoś tak wychodziło, a przy okazji ciężko mnie upolować aparatem, jak widać na poniższych fotkach przyjaciółce się udało.
Na zakończenie dodam iż jest to 60 post,jako to Borat mawiał ... "nice" :D I tym pozytywnym akcentem chcem zakończyć tego zacnego posta kto wie może za nie długo opisze jak było na gliwickiej masie krytycznej??jeżeli na nią pojadę w końcu.
niedziela, 29 listopada 2009
sobota, 21 listopada 2009
Kajaczki
piątek, 20 listopada 2009
Na rozstaju dróg
Zwykle nie zatrzymywałem się na dłużej przed nim ale dziś jakoś mnie tak natchnęło.
Czy zastanawialiście się kiedyś na tym, jak wybór jednej z dróg wpływa na wasze życie?? Czy tak jak ja, czasem wjeżdżając na jeden z takich rozstajów odruchowo wybieracie najkrótszą, najmniej wyboista i najłatwiejsza do pokonania drogę?? Pewnie tak. Ale czy zawsze ta droga jest tak prosta i przyjemna jak się wydaje?? A może właśnie ta na pozór "wygodna" droga jest trudniejsza do pokonania?? Tak czy inaczej każda tych dróg prowadzi do celu, ale tylko od naszego wyboru zależy czy dotrzemy tam szybko, wygodnie,bezproblemowo, ale za to bez przygód, bez powodów do radości ze zdobytego szczytu, lub dotrzemy tam zaliczając wcześniej upadki, poślizgi i inne przygody które pozwolą nam cieszyć się z zdobytego szczytu, oraz dając nam satysfakcję, adrenalinę i ta chwilę szczęścia przed kolejnym wyborem. Ale warto pamiętać że z większości dróg zawsze można zawrócić i próbować innej drogi, wtedy będzie się miało satysfakcję z tęgo że podjęło się wyzwanie. Bo nie jest błędem próbować, błędem jest stać bezczynnie i nie próbować tego zmienić.
No dobra dość tych moich wywodów na temat ... wjazdu do lasu?? Dzień minął mi pozytywnie nie obyło się bez poślizgów, wywrotek, i utknięcia w błocie sprytnie ukrytym pod liśćmi. Zdążyłem się nawet zgubić dzisiaj, ale powiedzmy sobie prawdę ja w tym lesie zawsze błądzę, przez co poznaje coraz to nowe miejsca, do których i tak potem nie będę umiał trafić bo zapomnę jak. Dziś po prostu zatoczyłem spore koło w lesie i wyjechałem tak jak wjechałem z wyjazdem były jaja ale o tym później. Pierwsza część trasy była taka sama jak ostatnio. Dopiero tutaj się zmieniło.
Tym razem pojechałem dalej.
Po chwili postoju i zadumy. Pojechałem dalej.
Jechałem jechałem i dojechałem do ... Bytomia :P A raczej jego przedmieść, co ciekawe nie wpadłem żadną dziurę, to dziwne jest.
Ale jako że obiad w domu stygnie, czas wracać. Jechałem, jechałem aż tu nagle zauważyłem, że jadę droga której nie znam w ogóle(bo resztę znam z widzenia przynajmniej). Na początku całkiem miło bo z górki.
Tak trochę było grząsko, ale ogólnie miło. Jeden zakręt drugi i robi się dziwnie bo koparka albo inne szerokolaciowe ustrojstwo, wyżłobiło koleiny w błocie.
Jechałem między koleinami tak długo jak się dało, po chwili już się nie dało przednie koło zjechało do koleiny a tylne podążyło za nim. Niestety w takie sytuacji musiałem ratować się nogami. Po chwili musiałem ratować nogi :D Ale reszta ciała została czysta. No może prócz ręki którą wycierałem chwyt który zarył w błoto.
Zrezygnowałem i zacząłem wracać. Dojechałem na znajome skrzyżowanie. Wracając postanowiłem trochę zaszaleć bo w sumie czemu by nie. Rozpędziłem się do 30 (na liściach i błocie które pod nim było to i tak niezły wynik). Następnie ostry zakręt. po liściach na zaciśniętym tylnym hamulcu (pewnie trochę to wyglądało jak zakręt u żużlowca) Potem po śliskim zjeździe, dość szybko i niebezpiecznie omijając wystające konary, przez chwilę myślałem że w coś zaraz przywalę, nawet kilka razy mało brakowało. Ale jednak jeszcze nie wyszedłem z wprawy, i potrafię opanować rower przy sporej prędkości, na śliskim błocie jadąc na łysych oponach. Ale jakoś przejechałem adrenalinka podskoczyła, i wróciłem do domu. Jakoś mi się nie chce już tej drogi opisywać:D I tak już dość dużo naskrobałem,teraz delektuję się piernikami i oglądam mazurską noc kabaretową (Bardzo ciekawe zajęcie nie ma co)
Miłego czytania. (Aż się boję ewentualnych komentarzy)
pozdROWER Janusz :P
czwartek, 19 listopada 2009
Wycieczka jesienną porą
A to foto wracając już do domu, tyle razy przejeżdżałem koło tego kościoła, a fotki nigdy nie strzeliłem :D
poniedziałek, 16 listopada 2009
Ciekawy dzień
I jeszcze takie małe foto po retuszu w programie picasa:
sobota, 14 listopada 2009
Piękny dzień
Do tego idealnie pasuje mi do okularów.
A co ważniejsze pasuje idealnie do moich bojowych barw rowerowych, czyli niebieskiego motywu na srebrnej ramie.
Po zakupie zacnego kasku udałem się do domu, celem zabrania mego pojazdu. Przyodziałem kask, założyłem okulary, idę do warsztatu po rower, wyjeżdżam i ... okazało się że podczas ostatniej jazdy w deszczu, rower nieźle w dupę od pogody dostał, moje przeoczenie i nie wyczyszczenie napędu, zaowocowało zmianą jego koloru z pięknego błyszczącego srebrno grafitowego na matowy kolor rdzawy. Tarcze tez trochę zaczęły szarpać przy lekkim hamowaniu, ale jedno porządne rozgrzanie tarcz wyleczyło hamulce i jeszcze bardziej uskuteczniło siłę hamowania. Po chwili wyjechałem z placu i postanowiłem dla odmiany nie jechać chodnikiem do centrum, jak to zwykłem czynić, tylko wybrałem tym razem ulice i nie żałuję tego, jadąc czułem jak bym płynął prawie żadnego oporu toczenia więc i prędkość miałem całkiem przyzwoitą, 30Km/h (no plus minus 5:P) więc całkiem szybko co dziwne nie miałem problemów z jej utrzymaniem, puki nie zaczął się podjazd, ale podjazdy mają to do siebie że kiedyś się kończą, a za nimi czasem bywają zjazdy. Tak było i tym razem, na wysokości gazowni, przyśpieszyłem gwałtownie, wrzuciłem najwyższy bieg czyli 3 na 9 co za skutkowało nagłym przyśpieszeniem, nie wiem kiedy bo nie patrzyłem na licznik uzyskałem 52.18 Km/h. W połowie drogi zdziwiło mnie, że żadne auto mnie nie wyprzedza a dobrze wiedziałem że jedzie ich za mną kilka, z drugiej strony nic nie jechało, więc przyczyna mogła być tylko jedna, jechałem na tyle szybko że nie trzeba było mnie wyprzedzać.A tu dowód jak by ktoś nie wierzył.
Hamowanie zacząłem już na łuku, to wystarczyło do skutecznego wyhamowania. Po chwili byłem już pod sklepem i zacząłem miłą konwersację ze sprzedawcą minęły chyba 2 albo i nawet 3 godziny, tematy wszelakie od roweru i wszystkiego co z nim związane aż do komórek i komputerów. Czyli ogólnie miło było. Ale sklep trzeba kiedyś zamknąć wiec się pożegnałem i pojechałem. Bogatszy o nowe informacje cenniki oraz podkładkę pod mostek. Jako że pogoda była nadal sympatyczna, postanowiłem nie wracać jeszcze do domu. Pojeździłem chwilę po okolicy, i postanowiłem się przejechać naszą piękną ścieżką rowerowa na Rokitnice i z powrotem. Jazda minęła mi całkiem przyjemnie i znowu dobiłem do magicznych 50 km/h czyli całkiem spoko. Wracając do domu rozpędziłem się jeszcze na krótkim, acz bardzo pochyłym odcinku ulicy ratuszowej, oraz zawitałem do skateparku.
Po powrocie do domu i demontażu licznika oraz reszty gadżetów, spojrzałem na zapisy by potwierdzić prędkość jaką jechałem, zupełnym przypadkiem zauważyłem całkowity dystans, jaki przejechał mój bolid. Okazuje się że od ukończenia roweru mam już przejechane pierwsze okrągłe 100 km
Gdy doszedłem do domu czekały na mnie pyszne pierogi ruskie, produkcji mojej kochanej mamy. A teraz gdy piszę ta notkę robię fotki aparatem który w końcu działa jak powinien, dzięki nowym akumulatorom. I jak tu się nie cieszyć z tak zacnego dnia??
piątek, 13 listopada 2009
Piątek trzynastego
czwartek, 12 listopada 2009
Ha Ha
Podczas takiej pogody chyba tylko pies się dzisiaj cieszył :D
I tak żeby cicho nie było:D
środa, 11 listopada 2009
Pogoda
Taki trochę bez sensu post ale to wina dzisiejszej nudy. Załączników dziś stwierdza się brak :D
poniedziałek, 9 listopada 2009
Mgła
I tak na zakończenie żeby podtrzymać nastrój.
sobota, 7 listopada 2009
I po basenie
Zawsze gdy tego słucham przechodzą mnie dreszcze, a jeżeli muzyka wywołuje u mnie jakiekolwiek emocje to oznacza że jest dobra.
Pozdrawiam Janusz
piątek, 6 listopada 2009
Sprzątanie
czwartek, 5 listopada 2009
Tak to kiedyś było
środa, 4 listopada 2009
Jestem nie normalny:D
Co ciekawe nie spotkałem ani jednego gapia, czyżby w tym miejscu takie parkowanie
było na porządku dziennym??