Wczoraj ruszyła już trzecia masa krytyczna w Zabrzu.
Myślę że masa weszła nam w krew, nam i panom policjantom ponieważ już 3 raz mieli coś przeciw. Nie do końca rozumiem dlaczego tak bardzo chcą zablokować tą imprezę, rozumiem obawy co do bezpieczeństwa, ale nie można przesadzać. Masa to nie kibole, nie będziemy miasta demolować przecież, a wręcz odwrotnie. Chcemy zwiększyć bezpieczeństwo na drogach. Gdy będziemy mieli ścieżki którymi będziemy mogli jeździć omijając ruchliwe arterie miasta, na pewno będzie mniej nerwowo na ulicach.
Ale spokojnie. Nie ma zakazu nie do obejścia, obeszliśmy też tą przeszkodę i pojechaliśmy, powiedzmy zgodnie z przepisami grupkami po 15 osób z 200m odstępem między nimi, niestety na mieście nie da się utrzymać takiego odstępu ani składu, ponieważ światła zmuszają do dobicia do poprzedzającej grupy. Wiem bo, nie chcąc się chwalić byłem "prowadzącym" drugiej grupy, chyba nie wyszło mi to za dobrze bo nie utrzymałem grupy za długo, na początku było nas 15 osób a na końcu koło 7 może 8 i porozjeżdżali się ludzie do pierwszej i ostatniej grupy. Klimat na szczęście został zachowany i mimo przeciwności udało się doprowadzić masę do końca, a to oznacza że jako rowerzyści mamy w sobie "masę" chęci do wspólnego rowerowania.
Po masie pojechaliśmy na after. Pierwszy after na którym byłem, i nie zapomnę go bardzo długo. Jazda do lidla po prowiant, tu ukłony dla Daniela (Sponsora kiełbaski, tymbarka oraz bułki z makiem :D).
Następnie jazda na miejsce spotkania na hałdzie w Sośnicy, jazda w nocy przy około 2 stopniach, mrocznym lasem, ale za to w doborowym towarzystwie Serafina, Daniela i Aktywistów Gliwickiej masy razem ponad 10 osób. Jazda w koleinach i na piasku przy znikomej widoczności, uwielbiam takie eskapady.
Gdy dojechaliśmy na miejsce czekało na nas już miejsce na rozpalenie ogniska i oczywiście paliwo do niego.
Rozpalanie trochę trwało:
W trakcie tego rozpalania zjawili się kolejni afterowicze:
Światła w oddali, UFO ? duchy ?
Nie to następni masowicze.
Gdy już wszyscy byliśmy razem, czyli w około 16 osobowym składzie, zabraliśmy się za grilowanie, w ciepłej atmosferze masowego ogniska domowego. Pogaduchom nie było końca:
Wszystko co dobre szybko się kończy szczególnie jeśli musi się wcześnie wstać na drugi dzień na praktyki.
Tak więc pożegnaliśmy się z ekipą i poszliśmy po rowery.
Rowery leżały nieopodal nas i zbierały wilgoć oraz zimno które oddały zaraz po wejściu na nie :D
Najedzony, zziębnięty i szczęśliwy wróciłem do domu wraz eskortą Kubusha, Serafina oraz Daniela.
Tak oto minęła mi trzecia Zabrzańska masa krytyczna, mam nadzieję że masa nie upadnie i będzie zrzeszać jeszcze większe ilości roweropozytywnych ludzi.
Pozdro
Moje zdjęcia są oczywiście do Twojej dyspozycji. Prawdę mówiąc to wyglądasz na nim, jakbyś miał za chwilę obrabować ten ING za plecami :)
OdpowiedzUsuńNo i wydał się mój złowieszczy plan otworzenia konta łomem :D
OdpowiedzUsuńwow widzę że zabawa była przednia zazdroszczę ;D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam