poniedziałek, 20 czerwca 2016

Uruchamiasz lampkę i robisz dzień

Wczoraj wybrałem się z Agnieszką na wieczorny trip. Miałem dwa założenia. Pokazać Adze jak wygląda nowy park 12C i przetestować lampkę gdy zajdzie słońce. Dodatkowo udało mi się zahaczyć o hałdę "Hasiok" jak to została ostatnio ochrzczona.

Potraktujmy posta znów bardziej technicznie. Technicznie rzecz ujmując. Daniel z bloga nieopodal  Zapytał mnie w komentarzu pod ostatnim postem jak lampka jest zamocowana. Oto odpowiedź.




 Jak już ostatnio wspominałem wszędzie jest  pełno z pasty termoprzewodzacej ale co tam, takiej lampki nie ma nikt :)

Co do samego mocowania. Sprzęt trzyma się pewnie na kierownicy nie przeszkadza mu spora ilość wibracji, uderzenia i inne rozrywki. Dodatkowo profil jest na tyle niski że mogę spokojnie postawić rower do góry kołami podczas serwisu nie zdejmując lampki z roweru. Nie wiele osób o tym myśli ale to na prawdę pomaga i oszczędza czas. Szczególnie jak komuś trawa z hamulca rośnie :)


Swoją drogą klocki od wymiany nie wykazują jakichś znacznych ubytków co oryginał to oryginał :)


Wracając do lampki. Ze strony Daniela padło też pytanie odnośnie baterii.
Baterie jak już wypominałem w poprzednim poście są "tymczasową konstrukcją" na potrzeby testów. Pakiet na razie składa się z 4 ogniw 18650 wyjętych z baterii laptopowych. Te różowe na zdjęciu to baterie produkcji Samsunga z mojej baterii która siedziała w laptopie HP pavilion dv7 (było ich tam 8 z czego dwie padnięte) kolejne dwie to też produkcja Samsunga ale z laptopa Acer jak się nie mylę, który kiedyś trafił do mnie w ramach zapłaty za serwis innego komputera albo i dwóch :)

Baterie są włożone do koszyków z allegro po niecałe 3zł sztuka. Koszyki łączą baterie równolegle co zwiększa wydajność prądową i podwaja pojemność (o ile moja nikła wiedza elektroniczna nie zawodzi)
Następnie dwa koszyki połączyłem w szereg, co podwaja nam napięcie do oczekiwanej wartości 8,4V.
Swoją drogą ciekawa rzecz. Solarstorm (i jego klony) obrał właśnie taką wartość, najczęściej wartości napięcia ogniw są podawane w stanie rozładowanym czyli 3,6V a Solarstorm podaje napięcie pakietu złożonego z naładowanych ogniw czyli 2x4,2V

Koszyki są połączone taśma izolacyjną i dwoma kawałkami dętki, a następnie włożone w prezerwatywę co nie powinno dopuścić do zawilgocenia (nie kupujcie gumek za 3 zł komplet trzech, bo jedna pękła zaraz po wyjęciu z opakowania. A nie jest dobrze jak gumka pęka nawet w takiej sytuacji :) ot taka rada)






Komplet jest stabilny i wydaje się nawet wpisywać w linie mojego roweru. Nie stuka nie puka a dętka dodatkowo amortyzuje całość. Innymi słowy fajny pakiecik za około 6 zł a nie 70zł bo tyle jak dobrze kojarzę kosztuje oryginalny pakiet.

Najciężej było zdobyć kabel, który nie tylko pasowałby do wtyczki z lampki ale też miał nakrętkę i był zabezpieczony przed wilgocią. Jak byście szukali to złączka lub wtyk rozmiar  2,1/5,5 wodoodporna IP65 może być od taśm lodowych dedykowanych na zewnątrz.
Bo na Polskim alledrogo nie byłem w stanie znaleźć oryginalnego połączenia. Na eBay jest tego znacznie więcej ale nie chciałem miesiąc czekać na przesyłkę.

Kabel niestety przeźroczysty co nijak mi się komponowało z kolorem lampki więc jest owinięty taśma izolacyjną i mamy kolor a zarazem zabezpieczenie.

Swoją drogą do SowiejLampki miałem zamówioną tylną lampkę, która zawsze wydawała mi się mało ważna bo zawsze była, do tego była tania i prądu brała tak mało że o niej zapomniałem bo była bezobsługowa. Tak ją pomijałem od czasu aż okazała się bardzo istotna gdy ją przypadkiem rozwaliłem :) MajFrendów z eBay sprowadziłem takiego potworka :)


Ładowana z MicroUSB malutka, lekka, mocowana na oring z bardzo fajnie zrobioną mechaniką kliku. Długie przytrzymanie uruchamia lampkę, ponowne długie wyłącza. Krótki klik przy uruchomionej lampce zmienia tryb o ile mnie pamięć nie myli są 4 czyli idealnie, lampka uruchamia się w ostatnio wybranym trybie, co jest fajną rzeczą jak dla mnie i nie trzeba przeklikiwać 7 trybów do wyłączenia jak wcześniej.
Co do czasu świecenia na jednym ładowaniu jeszcze się nie wypowiem bo na razie świeci i nie pokazuje zmęczenia więc nie oceniam. Za to stwierdzenie świeci jest trochę słabym określeniem. Ona nie świeci ona napierdala światłem że tak się wyrażę. Nie zazdroszczę jadącym za mną.

Co do czasu świecenia mogę się za to już częściowo wypowiedzieć na temat SowiejLampki. Podczas wycieczki miałem cały czas uruchomiony wskaźnik. I przez około 1.5 godziny uruchomione światło na najniższym poziomie, Często ale na krótko uruchamiałem tryb pełny, aż ostatecznie lampka mnie zaskoczyła. Do tej pory sprawa wskaźnika miała się następująco. Jadę na niskim trybie i świecą 3 z 3 czyli ok żadnego wrażenia na bateriach Sowa nie robiła. Tak samo wykorzystywałem oświetlenie w poprzednim poście. Przy czym przez las czyli około 10 min miałem uruchomiony pełny tryb.
W pełnym trybie od razu gasła ostatnia kontrolka zasilania co dość zrozumiałe bo lampka ciągnie 1,5A w pełnej mocy. Po przełączeniu na dowolny inny tryb stan kontrolek wracał do normy czyli 3 na 3.

Ciekawostką dnia wczorajszego było to że gdy wracając już do domu gdy jeszcze było widno pod długim wiaduktem, uruchomiłem tryb wysoki. Gdy wróciłem do niskiego kontrolka nie wróciła do stanu poprzedniego.
Pomyślałem że w sumie ok, męczę ją już jakiś czas, dodatkowo małe zwarcie przy lutowaniu kabli też nie pomogło więc baterie nie były pełne.
Spoko myślę sobie, 2 kreski to jeszcze ze dwa wypady na rower i ją dobiję. Nie wiem co mnie bardziej zdziwiło, to że po chwili w trybie niskim wskaźnik przeskoczył na 1 kreskę czy to że Agnieszka widząc moje niezadowolenie faktem że zdjęcia nocne nie wypaliły (bo było widnie, za jasno na fotki nocne) Prowadziła nas na stawy, bo przecież jeszcze miałem nocne fotki zrobić na bloga(jak tu jej nie kochać :) )

Napełniony nowym optymizmem zapomniałem o nikłym napięciu na akumulatorach. Dojechaliśmy na stawy posiedzieliśmy na ławce zrobionej z 104 letniego drzewa, a gdy już zrobiło się ciemno to zaczęło się focenie.
Oczywiście w pełnym manualu w aparacie. Naświetlanie 1s, ISO 100, Przesłona 3,4. Wydaje mi się że te wartości powinny dobrze oddawać światło co prawda z początku zapomniałem zmienić przesłonę i została na 8 przez co fotki wyszyły pozderzanie ciemne, ale po chwili się poprawiłem. Dla porównania na początek przesłona 8 ciemność tryb niski, średni i wysoki.






Fotki z odległości około 4 metrów mają w sumie bardziej przedstawić jak widać mnie na drodze jeżeli ślepy patrzy :) Teraz już na normalnych wartościach. Ponownie ciemność, nisko, średnio i wysoko.







Dla porównania Aga miała klona Screemera z Ebay z podmienionymi bateriami na ogniwo 18650 które też po drodze sponiewierała jadąc na pełnej mocy przez 30min :)

W kolejności, Klon Screemera, stojący obok aparatu Sowa na full, Potem obok siebie cały cały czas Klon Screemera na full i po kolei od zera kolejne trzy tryby w Sowie.






Ta sama pozycja ale przy wyłączonym Screemerze




I co najważniejsze na koniec. Bo z boku nie wygląda to zbyt efektownie. Już na podwórku, basen znajduje się około 20 lub 25 m od roweru pozycja aparatu pokazuje co widzi rowerzysta.





Nie zmieniałem ustawień aparatu, Ona po prostu robi dzień :)

Moim zdaniem fajny układ światła jasny środek o sporym zasięgu i okrąg doświetlający wszystko wokoło ciężko w coś wjechać nawet w najsłabszym trybie.

Czy warto kupić podróbkę Solarstorm X2 ?? nie wiem sam. Ja zapłaciłem za nią jakiś 6$ plus 6zł za pakiet akumulatorów które sam zrobiłem. Łącznie wyszło około 30zł za komplet, moim zdaniem cena pozwala sporo jej wybaczyć, np marne chłodzenie. W sumie test nie dobiegł jeszcze końca bo jak pisałem wcześniej chcę przeorać ją do końca i zobaczyć jak reaguje na niskie napięcie na akumulatorze. Podobno oryginał poniżej 20% miga ostatnią diodą. Na razie według wskaźnika jest 20-50%??
 Okaże się. Bo bawiłem się jeszcze trochę przy cały czas świecącej ostatniej kresce zasilania i latarka nie wykazywała oznak zmęczenia. Zobaczymy jak się to rozwinie. Na wszelki wypadek założę awaryjnie CatEya który świeci w nieskończoność na 4 paluszkach.

Kolejna część prawdopodobnie będzie podsumowaniem dłuższej eksploatacji Sowiej lampki.

Do zobaczenia gdzieś na szlakach :) tylko nie patrzcie Sowie w Oczy :)

środa, 8 czerwca 2016

Podróbka SolarStorm X2 z Ebay czy to ma sens ??

Kolejny raz po dość długiej przerwie, wracam na łamy tegoż bloga. 
Jak kiedyś, gdy nowe zabawki trafiały do roweru i chciałem napisać co nieco o rzeczach których sam dość długo szukałem w sieci dziś wpis techniczno-elektroniczny. 

Zacznijmy od początku. Jak niektórzy wiedzą lub też nie, od paru lat jestem szczęśliwym posiadaczem latarki Mactronic Bike Pro Screem. 
W pierwszej wersji jaka wyszła na rynek, więc mającej około 120 lumenów. Gdy tylko pierwszy raz uruchomiłem to cudo. Świat stał się jakiś taki inny. Do tej pory wieczorne wypady oświetlane CatEyem wydawały mi się całkiem spoko. Widziałem co powinienem i byłem widoczny na drodze. Ale z czasem dopadł mnie niedosyt, gdy widziałem że można widzieć więcej i świecić mocniej. 
Za odłożone dość spore pieniądze, jak na mój budżet, skusiłem się na Mactronika. Przekonany jakością wykonania, ilością światła, opiniami i co ważne tym że marka jest Polska.
Pierwsze kilometry były super i z każdym kilometrem coraz bardziej ufałem temu światełku. Z czasem i upadkami co prawda latarka wyglądała coraz gorzej ale dalej świeciła jak powinna czyli mocno. Po zniszczeniu wszystkich plastikowych podkładek pod soczewkę taśma izolacyjna zawitała w tej latarce na stałe by trzymać soczewkę w właściwym położeniu. 
Lata mijały a ja zacząłem interesować się bardziej zagadnieniami latarek i oświetlenia. Dowiedziałem się że z baterii laptopa można wymontować ogniwa i że jest to jedyne słuszne jak na dzisiejsze czasy zasilanie do latarek dużej mocy. 
Tak się złożyło że w moim laptopie bateria padła i nie mogłem jej zreanimować więc pewnego dnia po prostu ją rozebrałem. Okazało się że mimo nieużywania baterii która leżała 4 lata w szafce, ma 6 w pełni sprawnych i co ciekawe nadal naładowanych ogniw. Z ciekawości włożyłem jedno ogniwo do Screemera i okazało się że może świecić jeszcze mocniej i dłużej niż na 3 akumulatorach Eneloop AAA. Światła było mi jednak cały czas mało. Szukałem więc godnego następcy Screemera. Kupiłem kilka latarek. 
Lidlowska, Emos z elektronicznego sklepu, Police z allegro i jakieś NoName z eBay. trochę się tego nazbierało ale latarki mimo że każda inna i każda miała jakieś zalety nie były w stanie przeskoczyć mocno ponad poziom Screemera. Wtedy natrafiłem w sieci na latarki Solarstorm, które wyglądały mocno kompaktowo z domysłu były zasilane pakietem ogniw z laptopa czyli 18650. 
Niestety cena w granicach 200zł za Polskie dystrybucje mocno mnie odstraszyła, niewiele mniej dałem za Screemera a jak do tej pory żadna latarka którą kupiłem nie była w stanie go zastąpić. Szkoda mi było tym razem wyrzucać podobnej kwoty nie mając pewności że mi się spodoba. 
Pomyślałem o podróbce z eBay i po pół roku szukania a właściwie czekania na okazję kupiłem za około 7$ Solarstorm x2 która w zestawie miała tylko gumki do montażu.

Czekałem na paczkę około półtorej miesiąca ale przyszło cudo (kupiłem też tylną lampkę ładowaną z USB)

Wszystko fajnie ale czym to zasilić ?? z pomocą przyszły naładowane ogniwa 18650 z Powerbanka który też jakoś niedawno zrobiłem. Trochę taśmy i kabelków i oto świeci to to.




Na wszelki wypadek założyłem woltomierz żeby móc kontrolować co się dzieje w poszczególnych trybach. Tutaj zaskoczenie. 
W końcu latarka która ma takie tryby jakie zawsze chciałem tzn: 
Zaczynamy od trybu niskiego. Zmierzyłem około 500mA następnie średni około 800mA i pełny 1.4A czyli całkiem sporo. Zawsze zaczynamy od trybu niskiego co moim zdaniem jest zaletą bo po co mam żłopać z akumulatora 100% gdy chce tylko uruchomić lampkę na dojazd przez miasto. Dodatkowo tryb migania po dłuższym przytrzymaniu przycisku. W końcu brak cholernego trybu SOS który wkurzał mnie w każdej latarce szczególnie Screemerze i co ważne w końcu tryb migania który nie jest stroboskopem który może co najwyżej wywołać atak padaczki a nie zaznaczyć naszą obecność na drodze. Proste tryby nic więcej W KOŃCU:) 

Kolejna fajna i niefajna rzecz to wskaźnik naładowania akumulatora. Fajna bo na bieżąco wiem w jakim stanie jest bateria ale wkurza to że świeci cały czas. Niby miernik praktycznie nie wykrywał prądu płynącego na wskaźnik w trybie czuwania ale nie wierzę że w ciągu miesiąca gdy zapomnę odłączyć przewód zasilający, diody nie rozładują mi akumulatora. 

Kolejna rzecz, sporo osób poprawiało chłodzenia w swoich latarkach. Już wiem dla czego. Po uruchomieniu trybu pełnego przez 2 min latarka stała się wyraźnie gorąca. Liczyłem że tak jak fotkach na forach internetowych w środku siedzą nakręcane krążki aluminiowe do których przyklejone są diody na paście termoprzewodzącej. Jakież było moje zaskoczenie gdy otworzyłem obudowę a tu ...


Niestety punkt styku z obudową jest mizerny jedynie krawędź luźno dotyka obudowy więc tymczasowo nałożyłem na ten nikły styk pastę termoprzewodząca żeby choć trochę poprawić fabrykę. Wymierzyłem już wnętrze lampki i poszukam odpowiednich krążków z aluminium lub miedzi żeby je wprasować za diody i posmarować pastą żeby ciepło miało gdzie uciekać. 



Sama konstrukcja bardzo mi się podoba jest prosta, rozkręcalna i daje możliwości rozbudowy w przyszłości co dobrze jej wróży.



Ok jest latarka i tymczasowe zasilanie. Co dalej ?? jak to zamontować na rowerze żeby przeżyło moją jazdę w terenie błocie i słocie ?? 
Wpadłem na pomysł że nie opłaca mi się kupować gotowej obudowy na ogniwa dedykowanej dla tej lampki bo bez ogniw kosztuje około 60zł. Lepiej będzie jeżeli kupie dwa koszyki na ogniwa za 3 złote sztuka i sam taki pakiet stworzę. Jak się okazało najciężej jest w Polsce dopaść kabel który będzie kompatybilny z uszczelnianą wtyczką tej latarki. Udało mi się zdobyć komplet wtyczka i gniazdko z nakrętką do pasków Led na zewnątrz. 
Niestety kabel i wtyczka były przeźroczyste co nijak mi się nie komponowało z wizją artystyczną. Więc po prostu taśmą izolacyjną zakryłem to to. Dodatkowo na zmontowany pakiet naciągnąłem dętkę dla stabilizacji i delikatnego uszczelnienia. Udało się. Zmontowałem komplet i tego samego dnia Serafin wyciągnął mnie na rower, więc latarka mogła przejść pierwszy test wytrzymałości. Po przejechaniu przez hałdę i nowopowstajacy Singletrack wszystko zostało na swoim miejscu. A wieczorem gdy z Serafinem odebraliśmy Agnieszkę z pracy była okazja by przetestować to do czego latarka była kupiona czyli świecenie.
Powiem Wam drodzy czytelnicy że jestem pod wrażeniem. Najniższy tryb świeci jak Mactronic na pełnej mocy. Tryb pulsacyjny nie oślepia nie powoduje epilepsji i pozwala poruszać się po mieście będąc widocznym i widząc co dzieje się przed rowerem. Dodatkowo barwa światła bardzo mi odpowiada. Niby zimna biel ale nie jest ani przejściem z niebieskiego ani zielonego jak to bywało w tanioskich latarkach. Dodatkowo zasięg i rozłożenie światła jest super, Centralny punkt sięgający daleko w las i spory okrąg doświetlający boki i teren przed kołem to jest to czego oczekiwałem od latarki. Co ważne nie do końca naładowane akumulatory dodatkowo trochę nadszarpnięte chwilowym zwarciem które wywołałem podczas lutowania (tak wiem nie lutujemy na podłączonym zasilaniu ale się śpieszyłem bo na zbudowanie zestawu i wyjazd miałem 15 min) nie sprawiły problemu. Latarka cały czas poza trybem 100% pokazuje pełne naładowanie akumulatora. Jak na razie nie będę lądował pakietu bo raz że dopiero robię odpowiednią ładowarkę a dwa chcę zobaczyć jak długo ta latarka wytrzyma i do jakiego napięcia będzie rozładowywać pakiet. Nie mam zabezpieczonych ogniw więc jest to dość istotne. W razie potrzeby zamontuje zabezpieczenia do pakietu ale jeżeli sama latarka będzie odłączać zasilanie przed całkowitym wyssaniem energii z pakietu ułatwi mi to pracę. Za niedługo masa wtedy latarka będzie miała pierwsze poważniejsze wyzwanie. Praktycznie całą masę będzie świecić choć teraz około 18 jest jeszcze jasno. Dodatkowo prognozy zwiastują deszcze. Uszczelnię pakiet i zobaczymy jak latarka poradzi sobie w prawdziwym życiu gdy woda leje się ze wszystkich stron.
Po moim rozkręcaniu uszczelnienie raczej dobrze ułożyłem więc powinno wytrzymać. 

Podsumowując to dopiero początek przygody z tą lampką jak na razie mam dobre przeczucia choć gdy ją dziś rozkręcałem i poprawiałem pastę termo przewodzącą uwaliłem latarkę niemiłosiernie czarna anoda jest teraz srebrna od srebra z pasty i średnio komponuje mi się z mostkiem na którym jest zamontowana ale może za jakiś czas ją wyczyszczę jakimś rozpuszczalnikiem.

Jak na razie to tyle ale pewnie jeszcze będzie jakiś wpis z dłuższego użytkowania Sowiej lampki (przypomina oczy sowy z wyglądu) 

Do zobaczenia za jakiś bliżej nie sprecyzowany czas :)

Pozdro