piątek, 3 sierpnia 2012

Gliwicka Masa Krytyczna po raz 40

Dzień czterdziestej masy krytycznej, był normalnym dniem roboczym, czyli wstajesz wcześnie rano, idziesz do roboty, tracisz nerwy i pogrążasz się w czarnej rozpaczy, a potem wracasz do domu, polujesz na jakiś obiad i ruszasz na miejsce spotkania pod Serafinową willę.

Tak w skrócie można opisać dzień od 5:00 do 17:00, potem to już chwila pod oknami wyżej wspomnianej willi i rozmyślanie nad tym czy lunie dziś wilgoć z nieba czy też nie.
Po chwili postoju, wyszedł właściciel owej willi i ruszyliśmy przez Żerniki na Gliwice, po drodze niebo postraszyło nas deszczem, a ja wyjątkowo nie byłem wyposażony w okulary przed deszczem chroniące, bo gdzieś mi je wcięło.
Droga minęła nam w miarę szybko, mimo niedomagań naszych rowerów, bo jak się okazało konstrukcja Serafinowego XCRa jest bliźniaczo podobna do mojego XCMa różnica tkwi tylko w uszczelkach.
Ale wracając do dojazdu. Przejazd urozmaiciliśmy sobie przez Żerniki, mimo urozmaiceń dotarliśmy na czas.
Po drodze zjeżdżając z tarnogórskiej i wchodząc w łuk koło Forum i mając 40 na liczniku nie wpadłem na to że koło forum może być korek, tak więc niespodzianka za łukiem, na mokrym asfalcie z górki, na lekko za dużym ciśnieniu z tyłu użyłem hamulca, żeby z tych 40 wyhamować. Wyglądało groźnie, rzucało mną we wszystkie strony, jeszcze już widziałem jak wbijam się w Renault Talie i poprawiam jej tył, albo nie zmieszczę się z boku i wale po barierkach, rwąc lusterka wszystkim jak leci. Na szczęście jakoś zwolniłem do 30 i na styk zmieściłem się między barierkami a lusterkami. Po takiej dawce adrenaliny od razu odechciało mi się spać po robocie. I dalszy dojazd minął już baaaardzo szybko.
Na placu Krakowskim spotkaliśmy dość małą ilość rowerzystów, ale co się dziwić skoro pogoda straszy deszczem, a chmury wyglądają jak by zaraz na nas spaść miały.
Po chwili przywitania i rozmowy, zaczyna kropić po chwili zaczyna lać, więc czym prędzej  szykujemy odwrót na z góry upatrzone pozycje pod drzewa.

W tym samym momencie podjeżdża Policja, oczywiście z racji upału jaki panował cały dzień, na motocyklu w krótkim rękawie :P


No i ten wymowny gest "cholera czemu kombinezonu nie zabrałem".

Po chwili jednak Panowie Policjanci pojechali się przebrać i zmienić cztery koła bez dachu na cztery koła z dachem. Dołączyła do nas także Straż Miejska, która także obrała miejscówkę pod drzewami.
Mimo pogody rowerów cały czas przybywało



Gdy gdy już ruszyliśmy a Audiobiker opalił swój sprzęt, masa się rozkręciła. pogaduchy, wymiana informacji o sprzęcie, mocno rowerowe i nierowerowe tematy.







Jechał z nami także Rowerowy Patrol Pierwszej Pomocy, który tym razem musiał niestety interweniować, na szczęście nie do rannego rowerzysty ale do wypadku który mijaliśmy po drodze.

Dalej podróż minęła już bez większych niespodzianek.




Po niedługim czasie dotarliśmy do Domu dziecka, gdzie jak co roku, nastąpiło przekazanie góry groszy i zabawek.




Po przekazaniu i wspólnej fotce ruszyliśmy dalej, niestety nie było mi dane dojechać do końca z peletonem, ponieważ zaliczyłem postój serwisowy, o wielkim pechu może mówić Władca Pamira Prawdziwego, oraz Rychu. Tego pierwszego opuściło powietrze z koła tylnego, tego drugiego łańcuch potraktował dość brutalnie.
W tym momencie przydały się podrabiane złote spinki, prawie SRAMa i ekspresowy serwis za pomocą skuwacza, cała operacja trwała może 5 min, ale peleton odjechał na tyle daleko że dogonienie go, już było dość karkołomnym wyzwaniem, szczególnie że trasa się zmieniła i poza Darem i Policją nikt jej nie znał.

Pojechaliśmy więc bocznymi drogami, śladem prawdopodobnego przejazdu masy i dojechaliśmy na plac Krakowski jako pierwsi.
Po nas, za chwilę zjechała się reszta rowerzystów :P



Na koniec jeszcze filmik z masy



Tak oto minęła kolejna Gliwicka Masa Krytyczna, a już za tydzień jak w każdy drugi piątek miesiąca o 18:00 z placu Wolności w Zabrzu startuje Urodzinowa Zabrzańska Masa Krytyczna. Tak to już drugi rok jak terroryzujemy miasto na rowerach, ktoś powie, korkujemy miasto ?? Nieoficjalny slogan (mój) brzmi Masa nie stoi w korku, masa go tworzy :P Tak więc do zobaczenia w korku w Piątek od 18:00...

Do zobaczenia
Pozdro

1 komentarz: