niedziela, 6 stycznia 2013

Podsumowanie roku 2012

Nawet się nie obejrzałem jak minął rok 2012, a tu już 2013 rozgościł się na dobre. Co się działo w poprzednim roku? Musze przyznać że dość sporo, ale jeśli chodzi o kwestie rowerowe to niestety wynik w kilometrach przyprawia mnie o ból serca, według BikeStatsa przejechałem 1667km i zrobiłem 55 wypadów na rower. Moim skromnym zdaniem to wynik mizerny, słaby, wołający o szybką poprawę.
Jednym z czynników sprawiających że mniej jeździłem było to, że znalazłem prace w dość odległych Katowicach, a co za tym idzie dojazdy do pracy i do domu na rowerze raczej średnio by mnie bawiły.
Po drugie i może nawet ważniejsze sam rower, po roku 2011 był na tyle wyeksploatowany że starałem się go już nie przeciążać bo z początku finansowo praca zaspokajała mi tylko kasę na dojazdy do i z pracy plus jakieś drobne wydatki bieżące. Niestety pochłaniała także spore ilości czasu. Z czasem zarabiam więcej ale i siedzę w pracy dłużej i czasami nawet w dni wolne gdy trzeba. Ale cóż taka praca, ile zrobisz tyle zarobisz.

W nowym roku mam postanowienie zrobić przynajmniej połowę tego co w 2011 albo dwa razy tyle co 2012, jak będzie to się jeszcze okaże. Jeżeli chodzi o rower to bez remontu generalnego się nie obędzie bo napęd jeszcze w lato wyglądał tragicznie i trzymał się tylko na smarze którego nie żałowałem.





 Zdjęcia są mniej więcej z połowy roku, przez resztę czasu łańcuch ulegał dalszemu zużyciu i teraz wygląda jeszcze gorzej, ale muszę przyznać że mimo swojego wyglądu dalej sprawuje się nie najgorzej. Co prawda z przodu nie mogę już używać najwyższego biegu bo koronka nie przyjmuje już łańcucha ale na dwójce jeszcze to jakoś jeździ.
Czas jednak najwyższy żeby to to wymienić i tu przyszła z pomocą firma w której pracuję. Bo z okazji urodzin dostałem od znajomych z pracy nowy napęd, a przynajmniej jego najistotniejsze składniki, to znaczy kasetę oraz łańcuch.






Dalej pozostaje mi tylko dokupić nowe blaty na przód, może jakąś nową przerzutkę na tył, (oczywiście w grę wchodzi tylko przerzutka z odwrotną sprężyną, o którą dość trudno dzisiaj) oraz dokonać niezbędnych napraw szczególnie jeśli chodzi o amortyzator. Suntour też pewnie będzie wymieniany na coś ciekawszego za jakiś czas więc pewnie czeka mnie kompletna przebudowa roweru na wiosnę. Bo na razie pogoda nie sprzyja siedzeniu w warsztacie, dodatkowo czasu z dnia na dzień coraz mniej, bo z rana do pracy, czasem muszę posiedzieć trochę dłużej a jak wracam to już zazwyczaj jest kolo 16 albo później i szczerze mówiąc nie mam już ochoty na grzebanie w rowerze, bo obawiam się że jak go rozbiorę na czynniki pierwsze to nie znajdę czasu by wszystko wyczyścić przesmarować ewentualnie wymienić i wyregulować w czasie od masy do masy.
Cóż pozostaje tylko czekać na cieplejsze dłuższe dni gdy słońce będzie dawało możliwość rozłożenia się z warsztatem na dworze w ogrodzie, a woda mająca służyć do mycia nie będzie zamarzała w locie zanim dotrze do roweru.
Co do planów na ten rok tak jak pisałem wcześniej kilometrów ma być więcej, ale nie mam sprecyzowanych celów, jedynie chciałbym chociaż raz przejechać się ponownie na Górę św Anny i do Czech.
Przyznam szczerze że jeśli o rower chodzi myślałem już nad jakimiś modernizacjami mającymi na celu przystosowanie go do dalszych tripów typu Czechy, ale nie chcę pozbawiać go jego terenowego charakteru, bo lubię zjechać z asfaltu i wjechać chociażby w dolomity albo jakiś teren. Jakieś błoto po osie i inne tego typu przygody. Dlatego zastanawiam się nad złożeniem drugiego roweru oczywiście także wygodnego jak Dexter, ale może już na większych kołach, bardziej przystosowanego do sakw i większych możliwościach jeśli chodzi o prędkość na asfalcie. Myślę nad jakimś przyzwoitym rowerem crossowym z z sakwami, hamulcami tarczowymi mechanicznymi lub hydraulicznymi, do tego jakieś błotniki dobre oświetlenie i pedały SPD oczywiście.
Mój Dexter pewnie w nowym sezonie dostanie poza napędem i amorem nowe pedały SPD a ja sobie kupie jakieś konkretniejsze buciki do tego systemu, bo jestem już do tego systemu przekonany, w zeszłym roku go testowałem na butach z Lidla i pedałach wątpliwej jakości, nie zabiłem się więc jeździć się da, ale przyzwyczaiłem się do tego że jestem jednością z rowerem i teraz trudno jeździć mi w normalnych butach. Jeśli o pedały chodzi to prawdopodobnie kupię podobny patent jak wcześniej, czyli SPD z jednej strony platforma z drugiej bo to jednak daje pewną swobodę jeżeli chodzi o dobór obuwia bo nie zawsze muszę jeździć w butach SPD. Dodatkowo planuje że na moich rowerach będzie jeździła też moja narzeczona więc pół platforma pół SPD będą jak w sam raz.
Także plany na ten rok są, jak będzie z realizacją to się jeszcze zobaczy, puki co muszę na te wszystkie plany zarobić i jakoś to wszystko ogarnąć bo dzieje się dużo, coraz to nowe wyzwania odrywają mnie od starych przyzwyczajeń. Najlepszym przykładem jest ten blog bo od ostatniego wpisu minęło około 4 miesięcy, a co za tym idzie szmat czasu, 8 mas krytycznych(z czego byłem może na 4), święta, szkoła, praca i co najważniejsze zaręczyny z moją ukochaną, blog o tym wszystkim milczał i prawdopodobnie takie długie dni posuchy informacyjnej będą się zdarzały częściej bo niestety nie ma czasu już na beztroskie godziny spędzone przy komputerze, teraz komputer służy mi do pracy i wracając do domu zajrzę jeszcze na fejsa, przejrzę blogi obok, by wiedzieć co się na świecie dzieje i staram się spędzić możliwie jak najwięcej czasu z moją drugą połówką.
Czas niby ten sam co kiedyś, a jednak mniej go jest i pędzi coraz szybciej, nie zwalnia już nawet na chwilę. Chwila staje się momentem, moment po chwili znika. Niegdyś te chwile zatrzymywałem na matrycy aparatu, teraz i na to nie mam czasu, ani chęci. Bo jak pomyślę że mogłem wyjść z domu, tylko po to by zrobić parę fotek gdziekolwiek, przypadkiem, tak o żeby były. Żeby zatrzymywały w czasie obiekty, ludzi i przyrodę, to aż mi trochę smutno, że nawet nie odczuwam braku aparatu, który leży w Gliwicach, niby miało być na chwilę, ale w sumie nie używam, więc został na dłużej bo przynajmniej jest używany i nie łapie kurzu.
Zmieniłem się, nie wiem czy na dobre czy na złe to zweryfikuje czas i życie. Mam nadzieję że wrócę kiedyś do niektórych rzeczy które kiedyś mnie tak cieszyły, na które teraz zwyczajnie nie mam czasu czy ochoty. Między innymi po to powstał ten blog, żeby pamiętać. By przypomnieć sobie przeszłość i wpleść ją w teraźniejszość po to by znów poczuć jak czas się cofa. Wspomnienia, to to co daje szczęście gdy przytłacza teraźniejszość.
Wiem że marudzę, ale też i w takim celu zakładałem tego bloga, mam nadzieję że rok 2013 będzie rokiem godnym zapamiętania, zapisania oraz że uda się zrealizować choć część planów.

Pozdro
Janek




1 komentarz:

  1. Dopiero, gdy ponownie przyjęli mnie na Facebooka, dowiedziałem się, że zaręczyłeś się z Agą. Myślę, że ten blog absolutnie nie powinien o tym milczeć i Twoje wielkie szczęście, że chociaż w podsumowaniu roku to ogłosiłeś. Życzę Wam jak najlepiej.

    I taka mała prośba. Poznałbyś mnie z tym kolegą, co rozdaje kasety i łańcuchy? Byłbym wdzięczny :)

    OdpowiedzUsuń