poniedziałek, 5 lipca 2010

Zabrze w obiektywie

Dziś miałem wybór między wypadem na górę świętej Anny lub przejściem się wraz zapalonymi fotografami po okolicy, dowiadując się jednocześnie ciekawostek na temat mojej dzielnicy. Wyjazd na górę św Anny wymagał by wcześniejszego przygotowania, kondycji i co gorsza, wczesnego wstania. Co wybrałem?? Oczywiście że sesje fotograficzną bo mój wrodzony leń oraz mizerna kondycja nie pozwalają na wypady bardziej "pro".

Wypad fotograficzny był zorganizowany przez ludzi z http://fotosesja.org.pl/, początek był zaplanowany na godzinę 12:00 pod budynkiem byłej stacji kolejowej "Zabrze-Mikulczyce".
Wyszedłem trochę przed czasem by zjawić się na miejscu przed czasem, ale po drodze wstąpiłem do żabki gdzie zagadałem się z pracującą tam koleżanką. Wyszedłem ze sklepu dość późno, ale udało mi się przybyć na miejsce punktualnie w południe. Już na wstępie miłe przyjęcie ze strony organizatorów, dostałem plan wycieczki, ze szczegółowo omówionymi punktami zwiedzania, wpisałem się na listę pod numerem 27, po czym dostałem książeczkę "ZABRZAŃSKIE ZESZYTY HISTORYCZNE Mikulczyckie wędrówki autorstwa Rudolfa Kostorza" oraz znaczek do przypięcia do koszuli.
Chwile po 12:00 oraz po omówieniu planu wyprawy, rozpoczęliśmy zwiedzanie. Najpierw zwiedzaliśmy i fotografowaliśmy dworzec i jego zniszczone perony.
Fotek peronu mam już od dawna pełno więc tylko słuchałem przewodnika i sprawiałem wrażenie fotografującego i zupełnie niekumatego w temacie naszego dworca.
Po zapoznaniu się z dworcem, poszliśmy dalej w stronę centrum. Po drodze zatrzymaliśmy się na moście na tarnopolskiej, niestety ta część mnie trochę ominęła, bo za bardzo zostałem w tyle grupy.
Następnie zatrzymaliśmy się na wysokości byłej gorzelni, gdzie wysłuchałem informacji na jej temat, w tej części wtrąciłem swoje cztery grosze na temat tamy i młyna. To wywołało mały popłoch wśród przewodników, ale i ciekawość oraz chęć pozyskania informacji.
Za moment podeszliśmy pod bramę skupu złomu, wysłuchaliśmy opowiadania o dworze z przełomu XVIII i XIX wieku, oraz grodzisku.
Następnie podeszliśmy pod kapliczkę która stała na przeciwko i też na chwilę się przy niej zatrzymaliśmy by wysłuchać się w historię kapliczki.
Potem poszliśmy ulicą Wawrzyńca gdzie spotkaliśmy czerwone seicento telewizji Zabrze, organizatorzy podzielili się z reporterami informacjami gdzie idziemy i o której tam będziemy.
Idąc przez park i przecinając po drodze ul Tarnopolską  doszliśmy pod pocztę, tam czekała nas króciutka dawka historii, po czym zawędrowaliśmy do kościoła ewangelickiego gdzie fociłem ile wlezie bo nie często zdarza się by ten akurat kościół stawał otworem przed fotografami.





W środku było ... nieciekawie. Nie urzekło mnie to wnętrze.
Po chwili dołączyła do nas reporterka TVZ wraz z kamerzystą, i filmowali chwilę, szukali też ludzi do przeprowadzenia wywiadu, większość ich olewała albo zbywała, ja akurat wracałem z utrwalania obiektu z lewego profilu i pytanie pani redaktor:
-A może pan coś powie do kamery
-Czemu by nie-odpowiedziałem- Jak by co "to się wytnie"-dodałem z uśmiechem.
Krótka seria pytań coś o sobie, i co myślę o tej akcji, i takie tam rzeczy wywiad jak wywiad (nie pierwszy w moim życiu :D) Odpowiedziałem podziękowałem i odszedłem. Po chwili jeszcze upolowali organizatorów którzy też się kamery nie boją.
Po wywiadzie poszliśmy pod ratusz gdzie znowu zabłysnąłem pokazując ludziom malowidło na ścianie oraz zegar słoneczny(to drugie nikogo nie zainteresowało).
Z pod ratusza poszliśmy do kościoła św Wawrzyńca gdzie mogliśmy focić do woli i włazić gdzie chcieliśmy, mieliśmy kościół na własność, dodatkowo wysłuchaliśmy historii opowiadanych przez kościelnego i naszego przewodnika.


 Fotki zrobione, historie opowiedziane idziemy dalej, następnym punktem zwiedzania były freski na ścianach jednej z klatek na tarnopolskiej.


Pogadaliśmy pośmialiśmy się poszliśmy dalej, w kierunku byłej kopalni Mikulczyce, focąc wszystko po drodze.

Gdy doszliśmy do kopalni po fotografowaliśmy chwilę.


Po tym wszystkim zebraliśmy się do "fotki rodzinnej" chwilę jeszcze pogadaliśmy i rozeszliśmy się w miłej atmosferze oraz promieniach gorącego słońca, do domów.

Uważam że dzień miną mi całkiem fajnie szczególnie że w domu czekało mnie grillowanie, oraz szybka wycieczka na biku do komisji wyborczej która nie wiedzieć czemu jest strasznie daleko i nie po drodze.
Po spełnieniu obywatelskiego obowiązku zaopiekowałem się potrawami z grilla i opalałem się ile wlezie resztkami niedzielnego słońca.

1 komentarz:

  1. Ostatecznie moje kilometry w takim towarzystwie wcale nie były ciężkie do pokonania. Ale Ty też widzę miło spędziłeś dzień. Czekam na pierwszą okazję, żebyś się pochwalił swoimi "zdobyczami" xD

    OdpowiedzUsuń