Od jakiegoś czasu bloga zarastają pajęczyny ale to wina upałów. W sumie mimo że upały się skończyły, dalej nic mi się nie chce. Więc krótko opiszę jak spędziłem ten czas.
|
Na początek łatanie nowej, nieużywanej dętki która przebiła się sama od wożenia w torbie pod siodłowej.
|
|
Następnie przejażdżka z Serafinem, ale pogoda nie nastrajała do jazdy |
|
Drogowcy malowali pasy w dzień , pojechali, a potem przyjechali dokładnie o godzinie 00:00 i błyskali mi światłami po oknie tak że nie dało się spać. Malarze artyści |
|
Następnego dnia nie wyspany zabrałem się za układanie paneli, oczywiście nie mogło pójść po mojej myśli bo ktoś nie obliczył dokładnie ilości paneli i musiałem na drugi dzień jechać po jeszcze jedną paczkę do marketu. |
|
Trzeciego dnia dostałem zlecenie na zrobienie nowej linii telefonicznej i kablówki jako że sam kupowałem gniazdka, kable i ten cały staff, to poszło gładko, mało tego dumny jestem z tej roboty, bo jakość odbioru kablówki u dziadka się poprawiła a gniazdka telefoniczne są zdobione full profeska :D
|
|
Na koniec pajączek. Pamiętacie? już w jednym poście podobny skakun miał zaszczyt zaistnieć :D tym razem upolowany podczas leniuchowania na podwórku przed basenem. |
Dziś jeszcze zabrałem się za naprawę nienaprawialnego telewizora, przelutowałem parę oporników i diod i okazało się że jeden rezystorek (o ile tak można nazwać centymetrowe zielone bydle) nie łączył, bo producent czy inny chińczyk spieprzył robotę.
Pozdro
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz