Dzień rozpoczął się jak zwykle, zapowiedzi synoptyków i radar burz na zaprzyjaźnionej stronie www.andretti.pl, zwiastowały nadejście burzy, radar wręcz wariował, wiedziałem że będzie ciekawie i nie myliłem się, po paru godzinach nadeszły ciężkie chmury niczym ciemno szary koc przykryły niebo zaczęła się burza, a wraz nią niesamowicie ulewny deszcz, pioruny biły w pobliżu mojego domu, a deszcz zacinał falami, czasami spadał drobny grad. Burza trwała dość długo, wystarczająco długo by spowodować zalanie piwnicy u babci, a po chwili zalało także moją mimo że przerobiłem trochę ujście kanalizacji z piwnicy, woda jednak pokonała moje zabezpieczenia i wdarła się do piwnicy co prawda zabezpieczenie opóźniło zalanie na tyle długo, by woda w kanalizacji zaczęła powoli opadać, ale i tak miałem wodę po kostki (u babci po kolana a miejscami wyżej).
Burza skończyła się i wyszło słońce. Więc poszedłem zatankować bidon, wsiadłem na rower i pojechałem obejrzeć straty na dzielni, bo miałem jeszcze 15 min żeby podjechać na umówione spotkanie do Serafina. Okazało się że deszcz naniósł masę piachu i błota na ulice Chopina i było widać wyraźnie że na Wawrzyńca musiał wylać potok Mikulczycki wraz z kanalizacją.
Po tej przejażdżce podjechałem do Przyjaciela, który uwijał się przy zakładaniu błotników do roweru. Następnie wspólnie wyruszyliśmy na masę po drodze spotkaliśmy bikerów z Bytomia, i razem raźnie kręciliśmy w stronę Gliwic, w samych Gliwicach jednego z naszych towarzyszy spotkała nie miła niespodzianka w postaci czarnego mercedesa, który nie patrząc w lusterko nagle skręcił, co zaowocowało kolizją która w moich oczach wyglądała dość groźnie, na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach i rowerach, ucierpiał tylko samochód który wzbogacił się o nowe przetłoczenie na drzwiach.
Po tej nie miłej niespodziance, dojechaliśmy lekko spóźnieni na masę gdzie dostałem swoją własną koszulkę z logo gliwickiej masy i ksywką.
Te okulary to tylko zabezpieczenie przed chlapaniem z opony Serafina na szczęście się nie przydały |
Jak widać na jednym z powyższych zdjęć dołączył do nas także organizator bytomskiej masy krytycznej.
Jak on na tym jeździ ?? przecież to ma drogę hamowania jak pociąg towarowy ze 100Km/h |
Po masie wybraliśmy się jeszcze na lotnisko ale wszechobecna wilgoć szybko nakłoniła nas do powrotu. Po drodze zahaczyliśmy jeszcze o gliwicką radiostację gdzie fociliśmy ile wlezie pogoda była super, niestety komary utrudniały nam życie.
odblaski to bezpieczeństwo więc i na nodze się znalazły :D |
Taaak odblaski z sakw Serafina świecą trochę mocniej niż moje :D |
Na koniec sesja zdjęciowa rowerów, wierzy i nie tylko :D Takie wariacje przy 15 sekundowym naświetlaniu :D |
Nocne jazdy, las, nocne fotografowanie, burze, ekstremy, to jest to co lubię najbardziej. Chyba tylko to potrafi wyłączyć na chwilę mojego wrodzonego leniwca :D
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz