sobota, 14 sierpnia 2010

I Zabrzańska masa krytyczna

Wczoraj, po raz pierwszy w Zabrzu, odbyła się Masa Krytyczna. Zapowiedzi tego rowerowego wydarzenia były wszędzie, wklepując z szukajkę googla Zabrzańska Masa Krytyczna, wyświetlało się wiele portali informacyjnych oraz strona zabrzańskiego urzędu miejskiego, mało tego w gazetach w wydaniu papierowym też natknąłem się na wzmiankę o masie. Masa tak rozreklamowana nie mogła się nie odbyć, więc musiałem na niej być.
Około 17:30 podjechałem do Serafina by wspólnie wybrać się w stronę miejsca spotkania. Dojechaliśmy w 15 min na miejscu spotkaliśmy znajomych masowiczów z Gliwic i Bytomia, po chwili zjawił się także Daniel z zaprzyjaźnionego bloga, na miejscu zostaliśmy oblężeni przez kamery i masę aparatów, w pewnym momencie wydawało mi się że reporterów jest więcej niż rowerzystów. Poza tym miałem wrażenie że to nie masa tylko spot wyborczy i próba reklamowania Zabrza, czy coś w ten deseń, ale to przemilczę bo to moje subiektywne doznanie.
Ubrałem koszulkę z Gliwickiej masy  następnie "fotka rodzinna" i ruszyliśmy. Już na początku odniosłem wrażenie że to nie masa tylko Tur de Zabrze. Pierwsza masa podczas której przekroczyłem 25 km/h. Ale wybaczam bo to pierwsza masa i musi się jeszcze dotrzeć, ale jest jeszcze sprawa trasy i policji. Trasa masy przez boczne ulice na Zantce i zatrzymywanie masy żeby pokazać stalowy dom ?? następnie jazda przez opustoszałe ulice w Biskupicach ?? Co to ma wspólnego z Masą Krytyczną??. Masa ma za zadanie przejazd głównymi ulicami miasta, powodując jednocześnie utrudnienia w komunikacji, przez co jest zauważalna i spełnia swoje zadanie, którym jest pokazanie kierowcom oraz, albo przede wszystkim politykom że rower jest równoprawnym uczestnikiem ruchu z którym trzeba się liczyć. Co to da że przejedziemy przez boczne dzielnice i po bocznych ulicach, na których nie występują jakieś straszne problemy rowerzystów. To główne ulice i brak alternatywnych ścieżek jest problemem który mamy uwidocznić. Po drodze zatrzymała nas także policja, kto słyszał by całą masę policja zatrzymała, nie orientuję się dokładnie dlaczego tak się stało, ale nie słyszałem o podobnym przypadku. Kolejną ciekawą rzeczą było to że było nas około 55 osób z czego koło chyba 20 z Bytomia i 25 z Gliwic trochę dziwne ale cóż Zabrze nie jest miastem w którym rowerzyści mają łatwo więc jest nas bardzo mało.

No dobrze to sobie ponarzekałem. Jeśli chodzi o ogólny zarys podobało mi się, z prostego powodu, była to wesoła wycieczka (bo wszyscy znaleźliśmy wspólny temat do narzekania :D a jak Polak sobie ponarzeka to od razu mu lepiej ) Mam nadzieję że kolejne wycieczki/masy będą miały trasę gdzieś po głównych arteriach miasta, by masa odniosła skutek, poza tym trochę mi wstyd jako rodowitemu zabrzaninowi bo żeby Zabrzańską masę organizował Bytom ??

Rozpisałem się, teraz pora na "parę" fotek z wypadu


Wywiady, kamery, aparaty, reporterzy?? tylko Pani Prezydent brak.
Masy mimo wszystko zawsze powodują uśmiech uczestników.

Zjazd 25km/h niektórzy jechali koło 30 km/h najszybsza masa w jakiej jechałem


No cóż jest ciepło są rowery to się ludzie cieszą


Jedziemy ?? nie, stoimy bo ...

Policja zatrzymała masę. Takie cuda tylko w Zabrzu

Jedziemy na Zantkę ?? a co my tam mamy blokować

Kolejny postój lecz tym razem w celu pokazania stalowego domu.

Biskupice opustoszały, tu też nic nie dało się zablokować

Masę wyprzedziła ciężarówka i narobiła kurzu(kolejne z serii takie rzeczy tylko w Zabrzu) 

Szczęśliwy ten kto miał przylegające okulary, reszta musiała zmagać się z piaskiem w oczach

Masa się kończy, ale humory dopisują 

Koniec masy Ojciec Dyrektor jak zwykle uśmiechnięty 
 Ludzie powoli się porozjeżdżali, grupa z Gliwic zebrała się na afterka, a my z Serafinem postanowiliśmy odprowadzić Daniela pod dom. Po drodze na Rokitę przyuważyliśmy lokomotywę na wysokich obrotach więc spoczęliśmy koło szlabanów by ją obfocić.
Jechała pewnie z zawrotną prędkością pięć na godzinę

Po przejeździe Daniel siłą woli podniósł szlabany  

Gdy już narobiłem kolejną setkę zdjęć a Daniel pokazał że potrafi mocą tajemną szlabany podnosić, udaliśmy się na rokitę. Na rokicie szybkie pożegnanie i wraz Serafinem pojechaliśmy poczaić się po Helence i poczekać w ten sposób aż się ściemni bo nową lampkę trzeba wypróbować. Gdy było już dość ciemno wybraliśmy się w drogę powrotną, ale nie jechaliśmy jeszcze do domu, najpierw zawitaliśmy na hałdę gdzie starałem się zrobić jakiekolwiek zdjęcie niestety jakoś to chyba nie był mój dzień poza tym brak statywu całkowicie wykluczał robienie lepszych fotek.
 Było już dość późno ale co to dla nas. Zjechaliśmy z hałdy z umiarkowaną prędkością i pojechaliśmy w kierunku centrum Zabrza, podjechaliśmy pod fontannę by odpocząć i po focić jeszcze trochę. Niestety tutaj też weny nie miałem.


Pozro i do zobaczenia gdzieś na rowerze :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz