piątek, 13 lipca 2012

Załatać zaległości :P

Ostatnimi czasy jak niektórzy zauważyli blog umarł (znów :D), co prawda blog zanotował poważny zastój, lecz życie kręci się nadal, masy nie dają za wygraną, wypadów rowerowych także kilka było. Co prawda mój rower wykazuje już stan ogólnego rozpadu, a jego napęd wygląda jak bym objechał świat dookoła i jest w tym nieco prawdy bo odkąd zbudowałem ten rower moje wycieczki sprawiły, że mój świat się rozrósł, i nigdzie nie było już za daleko, co ważne rower nigdy mnie na trasie nie zawiódł, owszem zdarzały się gumy nawet jedną załatałem jakąś godzinę temu.
Ale nigdy nie musiałem wracać z buta jakichś strasznych kilometrów. Przy poważnych wyprawach zawsze dawał rade. Niestety wycieczki i mój niezbyt ekonomiczny styl jazdy dał mu się we znaki i bez wymiany napędu jazda będzie katorgą zniechęcającą do jazdy, a rower z natury swojej ma być przyjemny i wygodny.

Wracając do bloga, przez cały czerwiec nie napisałem nic, więc teraz pokrótce streszczę co się działo do tej pory, a działo się sporo.

Zabrzańska Masa krytyczna, nawet nie wiem która to już była, ale jedno jest pewne, byłem na wszystkich, niezależnie od pogody, stanu zdrowia, nastroju, stanu fizycznego czy nawet stanu roweru. Dodatkowo na tej masie zadebiutował Black, dosiadany przez Serafina który, co masę znajduje coraz dziwniejsze/ciekawsze/bardziej odjechane rowery. Dając niepowtarzalną okazję ludziom jeżdżącym pojazdami standardowymi i fabrycznymi, do zobaczenia że rower to nie urządzenie, to część człowieka i upodabnia się do jego właściciela. Serafin jest człowiekiem orkiestrą, więc też po rowerach widać, że potrafi pokierować wszystkim co jeździ i jest napędzane siłą ludzkich mięśni. Dodatkowo wybiera rowery niepowtarzalne.
Nie ma sensu po raz kolejny opisywać masy bo zawsze jest pozytywnie, zawsze jest miło, zawsze jest opis na blogach obok :P








Na kole ku familokom. Niesamowita impreza pozwalająca poznać swoje miasto od tej nieznanej strony, od tej niedostępnej lub niezauważalnej w codziennym życiu, dojazdach do pracy/szkoły. Co ważne w końcu udało mi się wejść na teren Cmentarza Żydowskiego, przyznam że czekałem na taką okazję odkąd tylko usłyszałem o tym miejscu.














 A dlaczego czekałem na tą chwilę ? Widziałem już kiedyś zdjęcia tego cmentarza, ale jak się okazało fotki to nic w porównaniu z prawdziwym klimatem tego miejsca, kto tam nie był niech żałuje, kto był ten wie...
































Szybki wypad po okolicy, i jeszcze szybszy powrót do domu z ponad 30 minutowym postojem w ulewnym deszczu po środku burzy.




Wypad z Agnieszką i Młodym na Dzierżno i zwiedzanie zapory
Wypad mimo skwaru niesamowicie udany, obfitujący w fotki z miejsc niedostępnych dla zwykłego śmiertelnika bez przepustki, możliwość zapoznania się zasadami działania śluzy wodnej, zejście do jej podziemi gdzie nie zapuszcza się nikt, możliwość przekonania się z bliska i na żywo jak to wszystko działa gdy przez śluzę przepływa barka z ładunkiem. Jednym słowem Super :D 



























































 A po zwiedzaniu wypoczynek nad wodą w zaprzyjaźnionym ośrodku nad Dzierżnem





Gliwicka Masa Krytyczna  i powód mojego narzekania z początku posta, rozjechany łańcuch. Jak widać można spojrzeć co się kryje wewnątrz łańcucha (poza syfem oczywiście :D) Pełen obaw ruszyłem na gliwicką masę jak się okazało mając do dyspozycji tylko średni blat z przodu można dobić do 45 km/h i jechać w tunelu, więc jeszcze jakoś to jedzie. Ale już nie jest to taka fajna jazda jak kiedyś, nie ma już tego "kopyta" co kiedyś gdy można było w parę sekund dobić do 40km/h, z resztą SPDki też się rozsypały wiec możliwości nagłych zrywów i ruszania spod świateł przed autami ku zaskoczeniu łysych w BMW już niestety odpada.





Ostatnie trzy fotki to porównanie mojego blatu do blatu nowego, jak na prawie 9000km chyba nie jest źle :D

Sama masa jak zwykle udana i przyjemna, świetna odskocznie od pracy i ogólnego "nie chce mi się" które włączało mi się na widok tego napędu powyżej. Poza tym na wymianę się nie zanosi bo puki co są dużo ważniejsze wydatki na głowie :P
















 Sorry że długość posta, ale to w końcu miesiąc :P 
Pozdro

3 komentarze:

  1. No Janek w końcu coś się dzieje. Już postawiłem na tym blogu krzyżyk, a tu proszę relacja w wydaniu maxi pro.

    Szkoda trochę napędu w Twoim Dexterze, bo wygodą jazdy mógłbym przyrównać go do najnowszego Bentleya mojego ogrodnika. Myślę, że jak sobie wygospodarujesz trochę kasy, to pokusisz się nawet o karbkę SLXa, jakąś sramowską kasetkę i porządne ogniwka HG i już tylko zostanie Ci jeden problem - jak szybko wrócić z roboty, żeby znów moc jak najwięcej sobie pośmigać.

    Co do roweru Serafina, to ja zamiast "Black" nazwałbym go tak po górniczemu: "Poziom K" i czytało by się tak, jak pisał kiedyś na blogu: "Poziomka".

    Pozdrowionka. Do zobaczenia na Masie za dwie godziny od teraz.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło widzieć że Ktoś jeszcze zerka na mojego bloga, a jak czytam taki komentarz, to od razu wraca mi wiara, że to co pisze nie idzie w powietrze :P Co do napędu jeszcze zobaczymy może nie będzie tak źle :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszczie :D Jeden wpis a jak wiele wyjaśnia :)Trzymam kciuki za szybką regenerację napędu i nowe ciekawe relacje :)

    OdpowiedzUsuń