Najpierw pewnego rodzaju wprowadzenie, bo czuje że jak nie dodam jakiejś historii do tego to wpis będzie surowy i niepełny. Oddzielę część wstępu od rzeczy bardziej praktycznych pogrubieniem więc możecie już przewijać.
Na początek coś co zawsze chodzi mi po głowie gdy muszę coś podłubać przy autach rodziców. Trafny cytat "Nigdy nie kupuj aut na F. tj Fiatów, Fordów i FRANCUSKICH". O ile do Fiata nic nie mam bo miałem malucha i naprawiało się to prosto, Forda nie miałem to się nie wypowiem, to FRANCUZY mam już dwa.
Dokładniej to moi rodzice mają bo jak do tej pory mając dwa pojazdy które częściej stoją niż jeżdżą nie czułem potrzeby kupowania własnego do tego gdy myślałem o własnym to firmy ubezpieczeniowe skutecznie mi to z głowy wybiły. Mam rower z resztą ten blog po to powstał by poza zostawianiem żalu w internetach opisywać historię mojego roweru który od początku nie był tylko dwoma kołami z pedałami tylko pojazdem z duszą.
Przechodząc do tematu samochodowego na czas tego posta, sytuacja samochodowa u mnie wyglądała następująco. Tata zachorował na Citroena C3 (gdy jeszcze jeździliśmy niezniszczalnym Matizem) po 3 miesiącach przekopywania czeluści internetów i komisów. Udało mi się znaleźć idealny egzemplarz bez historii wypadkowej z fajnym przebiegiem poniżej 70 000km z bardzo atrakcyjną ceną i kompletem zimowych opon gratis.
Po jakimś czasie okazało się że trzeba w pięknej cytrynie zmienić żarówkę i powiem wam że wtedy odkryłem w ilu miejscach może się zgiąć dłoń i jak bardzo można się wkurzyć zmieniając żarówkę po prostu.
Ciekawostką jest to że w obudowie reflektora podczas pierwszej wymiany żarówki znalazłem drugą żarówkę, nówka sztuka nie śmigana. Podejrzewam że podczas karkołmnej/rękołomnej wymiany poprzedni właściciel gdy mu ta żarówka wypadła z ręki do klosza, pewnie powiedział "pierdole idę po nową ..." wiec poza oponami dostałem żarówkę gratis.
Ale w sumie poza żarówkami które palą się jak znicze na wszystkich świętych, nic temu autu nie dolega. Poza tym że jeden reflektor paruje, ten od strony kierowcy. Ale cóż ten typ tak ma i kropka.
Tak czy inaczej Ojciec, były górnik, który w swojej motoryzacyjnej ponad 40letniej historii jeździł autami nic nie mającymi, zakosztował nowej technologii.
Pamiętam jak dziś gdy świeżo po zrobieniu prawka (Corasa, Punto, Panda z Wspomaganiem, ABSem i klimą) wsiadłem do Matiza i zapytałem ojca czy mu się ciężko nie kręci tą kierownicą na parkingu. Jak to stwierdził "Coś ty ogłup ?? Do takiego małego auta wspomaganie ?? ABS ?? Jak nie będziesz szalał to ci to nie potrzebne" hmm trochę to zajęło ale mając dwa auta do dyspozycji czyli Fiata 126p i Matiza, przywykłem do braku technologi i do tego że hamulec trzeba wcisnąć mocno a kierownica może czasem zastąpić siłownię. Szczególnie w Maluchu gdy zapomni się przesmarować zwrotnicę (Jak ktoś miał Malucha albo podobną konstrukcję ten wie co mam na myśli :)) Tak czy inaczej dla mnie była to pewna nowość a dla ojca standard więc gdy się przesiadł do auta które w standardzie miało ABS,wspomaganie, centralny zamek, system wspomagania nagłego hamowania i inne bajery poza klimą i pilotem do centralnego zamka. Szybko uzmysłowił sobie że to jest to i szybko się do tego przyzwyczaił. Więc gdy musiał na chwilę przesiąść się do Matiza przyznał mi rację (o zgrozo) że faktycznie ciężko w tym Matizie kierownica chodzi i chyba hamulec się zapowietrzył bo trzeba go mocno nacisnąć :)
Ja przez 10 lat posiadania prawka jeździłem przede wszystkim Matizem więc kierownica dla mnie chodziła lekko i przyjemnie a hamulce były bardzo mocne bo można się z tym oswoić i ma to zalety. Tutaj też wyszły pewne problemy gdy przesiadałem się do Cytryny, bo wspomaganie utrudniało mi prowadzenie. Nie czułem oporu podczas kręcenia kierownicą nieważne czy na parkingu czy na autostradzie, a hamulec był nie do wyczucia. Bo jak Matizie chciałem zahamować to po prostu przerzucałem nogę z gazu na hamulec, masą nogi i dodatkowo się lekko zapierałem. A gdy wyczułem że auto reaguje albo jest lekki uślizg jakiegokolwiek koła, odpuszczałem dozowałem siły nacisku itd czyli całkiem jak w rowerze. Wyrobiła mi się pamięć mięśniowa. Robiłem to jak w rowerze zupełnie automatycznie i miałem pełną kontrolę. Jak miałem się z jakiejś okazji przesiąść do Cytryny okazjonalnie bo trzeba było gdzieś dalej pojechać z rodziną a akurat tylko ja byłem dostępnym kierowcą to brała mnie nerwica noga odruchowo wciskała hamulec tak jak w Matizie co prawie od razu skutkowało włączeniem wspomagania nagłego hamowania więc auto z automatu dociskało pedał do dechy i uruchamiało ABS i światła awaryjne myśląc że przede mną jest niebezpieczeństwo ehh nie lubię tych systemów i to bardzo. Wolałem jeździć Matizem, bo wiedziałem jak się zachowa i byłem tak jak na rowerze częścią pojazdu mając pełną kontrolę nad tym co się dzieje.
Po dłuższym czasie gdy ojciec zakochał się małej francuskiej technologii a moje palce od wymiany żarówek nabrały niebywałej sprawności. Ojciec zamarzył sobie Citroena C4 Picasso. Założenia były takie że musi mieć Klimę (bo z wiekiem ojciec ciężej znosi upały), Centralny z pilotem, ABS elektryczne szyby itd.
Po długich poszukiwaniach i rozkminach doszliśmy do wniosku że ile bym do biznesu nie dołożył starań i pieniędzy to FAJNEJ C4 picasso nie znajdę. Zeszliśmy więc niżej C4 w wersji hatchback mniejsza cytryna od Autobusu zwanego Picasso ale nadal przestronna z dziwną kierownicą w której środek stoi a reszta się kręci.
Miesiąc lub kilka miesięcy poszukiwań już nie pamiętam. Ale znalazłem kolejnego rodzynka. Przebieg mniejszy niż w pieszej cytrynie bo na poziomie 60 000km w pełnym wyposażeniu za baaardzo skromną kwotę, propozycja o tyle ciekawa co podejrzana. Mimo wszystko sporo zdjęć sporo informacji więc skusiliśmy się żeby pojechać na miejsce bo było niedaleko i zaczynamy oględziny przy czym miałem jechać jako ojca głos rozsądku bo wiadomo że kupno auta używanego nie jest proste i trzeba mieć kogoś kto Cię kopnie i wyprowadzi z obrazu zajebistości jaki rozpościera sprzedający. Tak więc sprzedający to osoba prywatna która sama sprowadziła auto do Polski z Niemiec a wiadomo że jak auto z Niemiec jedzie do Polski to licznik zaczyna na lawecie się cofać z potrójną prędkością więc w niewielki przebieg nie wierzyłem. Wybraliśmy silnik 1,6 16V bo z opinii o nim wynikało że jest mało kłopotliwy i nie ma jeszcze wszystkich utrudniaczy typu dwumasa i jakieś ekobadziewia DPFy w dieslach itp zwykły prosty silnik (tak mi się wydawało)
Ostatecznie po przeglądzie stwierdziłem że auto miało przygodę za granicą tzn było uderzone z tyłu co sprzedający potwierdził ale z tego co widziałem nie było to uderzenie dyskwalifikujące auto z ruchu. Z przodu otarcie na zderzaku które wyglądało jak najechanie na inny pojazd. Ale tego sprzedający nie potwierdził twierdząc że parkingówka pewnie.
Z listy zajebistości pojazdu nie zgadzał się też fragment o radiu z Bluetooth i parę elektronicznych gadżetów. Dzięki temu z i tak zajebiście okazyjnej ceny udało się zejść do ceny super ekstra okazyjnej sporo poniżej tego co na allego za starsze i mocno uszkodzone pojazdy. Też w pewnym stopniu zachwyciłem się stanem pojazdu i widziałem że to co jest do zrobienia mogę poprawić sam choć cały czas bałem się że wpadniemy na minę.
Ostatecznie gdy auto było już u nas na podwórku mogłem się mu dokładniej przyjrzeć. Na drzwiach niemiecka naklejka z zeszłego roku, świadcząca o tym że kolejna wymiana oleju ma być dokonana w granicy 90000 tyś (instrukcja mówi o interwałach około 30000km o zgrozo) więc przebieg nawet jeżeli kręcony to prawdopodobnie niewiele. Po podniesieniu go na lewarkach i podjazdach nie znalazłem żadnego śladu korozji czy napraw jedynie tylna belka pod zderzakiem lekko wykrzywiona od uderzenia ale naprawiona więc widać było że uderzenie było bardzo słabe. Niedawało mi też spokoju zarysowania z przodu. Jak już wszedłem pod auto i zdjąłem osłony już wiedziałem co się stało.
Auto uczestniczyło typowej stłuczce w korku tzn jedziemy nagle coś przed nami hamuje i oczywiście mając te wszystkie systemy bezpieczeństwa i wielkie wentylowane tarcze z przodu zatrzymujemy się bez problemu ale ten za nami nie zdążył i puknął w tył a my przodem już lekko uderzamy w kolejny pojazd. Uszkodzenia niewielkie naprawa dość prosta a co ważne kolejna rzecz świadcząca o niewielkim przebiegu na podwoziu po pierwsze żadnych nieoryginalnych nakrętek oryginalna wyraźna farba na nakrętkach nawet naklejki z kodami kreskowymi po produkcji w stanie idealnym. Stan idealny.
Rodzynek za grosze ma jednak wady, silnik czasami delikatnie szarpie gdy jest zimny, sprzęgło bierze dość wysoko, dodatkowo przeskok z 60KM w C3 na 110KM w C4 maskuje duszenie się silnika bo mocy i momentu jest tyle że poprzednia cytryna wypadała blado. Dodatkowo coś stuka z tyłu przy kołach.
Teraz już właściwie zaczyna się część patenty i technikalia.
Zawieszenie Tył
Stukanie w tylnym zawieszeniu Citroena C4 jest związane z konstrukcją tylnych amortyzatorów a dokładniej to ich odbojów połączonych z osłonami amortyzatorów.
Początkowo myślałem że amortyzatory są do wymiany albo co gorsza jakieś gumy w zawieszeniu niedomagają choć podwozie wygląda idealnie a przegląd nie wykrył problemów. Coś cały czas Stukało głucho w podwozie z tyłu.
Po przekopaniu forów internetowych odkryłem przyczynę problemu.
Tylny amortyzator jest przymocowany do kielicha przez dwie śruby. Samo mocowanie ma dodatkowy kielich/wnękę na odbój połączony z osłoną amortyzatora, obój jest zamocowany do kielicha wsuwaną spinką wsuniętą między obój a kielich odboju. Spinki po prostu wypadły bo nie mają tam żadnego miejsca w którym mogły by się zazębić jedynie sprężystość metalu i tarcie je tam trzyma.
Produkcyjny bubel wart 40zł w Aso za dwie spinki. Nie widziałem sensu kupowania tych spinek w Aso a i internetowe okazje za parę zł mnie nie przekonały do czegoś co nie ma prawa działać dobrze. Wiem że część osób nie pochwala DRUCIARSTWA ale ten problem można rozwiać małym kosztem i trwale (już od ponad 2 lat się to sprawdza)
- Jeżeli macie grube ręce możecie podnieść auto na lewarku żeby mieć łatwy dostęp do amortyzatora, u mnie akurat obyło się bez podnoszenia.
- Czyśmy gniazdo amortyzator i odbój z piachu i innego syfu który się nazbierał.
- Dociskamy do kielicha obój i powinien się tam zaklinować przy czym po poruszeniu pewnie sam zjedzie na amortyzator
- Gdy mamy odbój we właściwym miejscu potrzebujemy 3 tyrtytytki/Zipy/Opaski samozaciskowe jak zwał tak zwał.
- Pierwszą opaskę opinamy luźno wokoło górnej części gumowego odboju tak by można było dopiąć jeszcze dwie po bokach.
- Kolejne dwie opaski przewlekamy przez mocowania amortyzatora do kielicha. są tam dwa miejsca gdzie idealnie tyrtytki pasują (jak by producent to przewidział)
- Dwie tyrtytki przeplatamy przed pierwszą po obu stronach odboju.
- Dociskamy tyrtytkę na odboju do końca i zaciągamy dwie na które będą podciągać odbój.
W ten sposób może nie wygląda to fachowo ale się sprawdza o ile mamy dobre tyrtytki które nie pękają od zimna (polecam białe szerokie)
Na element który mocujemy nie oddziaływają żadne siły które mogły by zerwać tyrtytkę bo odbój jest dobijany do kielicha w razie dobicia amortyzatora więc siła działa zgodnie z napięciem tyrtytki.
Jest cisza i można tak jeździć ewentualnie jeżeli ktoś lubi oryginalne rozwiązania to po włożeniu odboju do gniazda wsuwamy między niego oryginalną spinkę i robimy tak do momentu aż będziemy chcieli to rozwiązać na dłużej :)
Wymiana świec
Tutaj zaczyna się zabawa bo to co było proste w autach które mieliśmy do tej pory lub w których robiłem to do tej pory (Fiat Tipo, TICO/MATIZ bo to ten sam silnik Suzuki Alto, 126p, Audi 80 B1,, Kadet itd) Wszędzie było to proste ściągasz fajkę wykręcasz świecę kluczem i 18mm do świec i po sprawie.
Oczywiście w Francuzie nie może być to takie proste (podejrzewam że wszystkie "nowe" auta tak mają) W tej francy zaczynamy od odkręcenia dekielka z logiem Citroena. który trzyma się na sześciu Torksach plastikowkrętach
Oczom naszym ukazuje się zespolona cewka z fajkami świec. Oraz węże "Odmy?"(poprawcie mnie bo się nie znam jak już mówiłem)
Żeby dostać się do cewki odmę trzeba dopiąć, Są na niej żółte przyciski. Naciskamy i delikatnie dociskamy końcówkę do gniazda gdy poczujemy że przycisk poszedł głębiej możemy zdjąć wąż. Tak samo z obu stron.
Ponownie potrzebne są nam torxy. Te same co przy odkręcaniu plastikowego dekla. przy czym tu śruby są schowane więc warto zaopatrzyć się w coś dłuższego do odkręcenia.
Śruby są 4 to długie drobnozwojowe śruby wkręcane bezpośrednio w głowicę więc ostrożnie proszę bo inaczej będzie trzeba naprawić gwinty w głowicy a to może być dłuższa zabawa.
Po wykręceniu śrub delikatnie z wyczuciem zdejmujemy cewkę.
I dopinamy od niej wiązkę elektryczną żeby nam nie przeszkadzała. Uwaga jeżeli ktoś ma delikatne palce to będzie bolało zapewne :) Ten pręcik niżej trzeba docisnąć do końca, następnie delikatnie docisnąć złącze do gniazdka i powinno zejść bez problemu.
Odkładamy cewkę w bezpieczne suche miejsce. I przechodzimy do wykręcania świec.
Tutaj nie jest tak fajnie jak myślałem. Fracuzi wymyślili sobie węższe świece z dłuższym gwintem niż standardowe potrzebujemy klucza grzechotki z długą przedłużką oraz klucz do świec 16mm z cienkimi ściankami i co ważne z magnesem lub gumką która przytrzyma świecę przy wyciąganiu.
Prawdopodobnie świece były tu ostatnio dotykane przez producenta który je tu wkręcił więc oryginalnie mamy tu takie świece. Bosch Super R6 389 Których nigdzie widziałem w sklepie. Zmieniłem je na świece NGK bo jak do tej pory na takie nie narzekałem.
Pamiętajcie że świece powinno przykręcać się z wyczuciem, bo nie trudno jest docisnąć to to do oporu bo można nie przeczę ale jak mamy za dużo siły istnieje prawdopodobieństwo że ukręcimy gwint, uszkodzimy podkładkę pod świecą, urwiemy świecę lub coś popsujemy. Naprawa głowicy nie jest ani prosta ani tania więc po co ryzykować przy niby prostej czynności poniesieniem kosztów o 1000% ??
Skręcamy w odwrotnej kolejności czyli, nakładamy cewkę podłączamy przewód do cewki, przykręcamy pamiętając że to dość drogi element i nie chcemy go zmieniać bo działał jeszcze przed wymianą :)
Następnie podpinamy odmę i zakładamy dekielek. Odpalamy i cieszymy się kolejne kilkadziesiąt tysięcy kilometrów nowymi świecami.
Wymiana Filtra powietrza silnika
Myśleliście że wymiana świec jest skomplikowana ?? To francuska technologia uraczy was jeszcze wymianą filtra powietrza.
Filtr powietrza znajduje się pod zbiornikiem płynu hamulcowego między akumulatorem a silnikiem. To ta pucha lekko z lewej
Tutaj warto zaopatrzyć się w cierpliwość i piwo. Tego pierwszego lepiej więcej :)
Zaczynamy od demontażu akumulatora niby prosta sprawa ale zanim to zrobimy warto wyjąć wlot powietrza który jest przed nim a który i tak musimy zdemontować żeby wyjąć filtr.
Odpinamy od niego gumowy wąż co jest dość proste ale trzeba trochę po manewrować ta gumą tam są tylko dwa zatrzaski żadnych innych udziwnień nie ma
Następnie możemy wysunąć cały plastikowy element i tutaj uwaga bo powinien być tam zatrzask z prawej strony tam gdzie pucha jest zamocowana, ale u mnie jest on złamany więc pucha wchodzi bez protestu.
Od razu mamy więcej miejsca, więc teraz akumulator.
Otwieramy klapkę i odpinamy klemę. Bez żadnych kluczy wystarczy podnieść czerwoną wajchę do góry.
Następnie usuwamy plastikową obudowę akumulatora.
Siedzi ona na dwóch zatrzaskach po lewej i prawej stronie które sa ustawiane wycięciem pod kontem 45stopni co za tym idzie bez problemu wystarczy pociągnąć spód tego plastiku i samo odskoczy.
Oczywiście to plastik więc delikatnie bo może coś pęknąć.
Teraz potrzebny będzie klucz 10mm z długą przedłużką i grzechotką bo jak widać oczkowym "nidyrydy"
Po zdjęciu zabezpieczenia odpinamy druga klemę tak jak poprzednio i pozbywamy się akumulatora.
Mamy miejsce więc możemy odkręcić zbiornik płynu hamulcowego i warto go zamocować gdzieś zboku na jakiejś tyrtyce albo drucie żeby się nie majtał i nie uszkodził, przewód za nim jest zaopatrzony w gumową osłonę co zmniejsza ryzyko złamania przewodu ale nie niweluje go do zera.
Idziemy dalej. Z lewej strony filtra mamy odmę tak jak przy świecach.
Więc tak jak wcześniej wciskamy żółty guziczek dociskamy całość do gniazda i ściągamy. Zaraz obok znajduje się opaska zaciskowa którą akurat tu zasłaniam palcem ale musicie uwierzyć że tam jest. Oczywiście trzeba ją poluzować tak by nie stawiała oporu przy ściąganiu filtra.
Z przodu filtra tam gdzie na zdjęciu są żułte wtyczki po lewej jest jedna śruba na której trzyma się cały filtr. Tą śrubę trzeba wykręcić kluczem 10.
Teraz całość musimy wyjąć z auta. Zaczynamy od tyłu tam gdzie jest opaska i zsuwamy ją z kołnierza. Nie jest to proste bo wszystko jest szczelne więc musi siedzieć ciasno. Filtr jest też zamocowany pod spodem na środku małym haczykiem ale wystarczy go pociągnąć w prawo żeby zszedł.
Teraz gdy mamy już filtr w rękach idziemy spokojnie do warsztatu bo zimno na dworze i spokojnie odkręcamy 6 śrub które trzymają pokrywę filtra.
Dlaczego wykręciłem cały filtr ?? hmm śpięszę już z odpowiedzią. Ta śrubka z tyłu jest niedostępna z zewnątrz i nie da się wymienić filtra bez jej wykręcenia, wiem bo próbowałem na początku. Myśląc że choć trochę francuska technologia pomyślała o biednym człowieku który sam chce sobie wymienić filtry w aucie nie płacąc za to grubego hajsu który może wydać na leprze filtry i leprze świece.
Sama wymiana filtra to tylko wyjęcie starego włożenie nowego i skręcenie puchy do kupy.
Montaż w kolejności odwrotnej jak wcześniej opisałem. Montujemy kołnierz z obejmą na swoim miejscu i dociskamy pamiętając że ma to być szczelne, pod puchą trafiamy haczykiem w odpowiednie miejsce. Przykręcamy śrubę mocującą z przodu. Dokręcamy opaskę montujemy odmę.
Potem już tylko Akumulator. Obudowa akumulatora, Wlot powietrza. Guma która łączy wlot z filtrem.
To oczywiście nie wszystko bo wyjęliśmy akumulator. Więc musimy zaprogramować potencjometr pedału gazu i ustawić język i datę w radiu. Krótka instrukcja którą kiedyś znalazłem przy okazji szukania informacji o wymianie akumulatora w Citroenie.
Po minucie od włożenia akumulatora gdy komputer się już zrestartuje (tylna klapa będzie zablokowana przez ten czas) robimy taką sztuczkę.
"-Włóż kluczyk do stacyjki ale nie uruchamiaj stacyjki
-Naciśnij do oporu pedał gazu
-Przekręć kluczyk bez uruchamiania silnika na okres ok. 30sekund
-Wróć z kluczykiem do pozycji wyjściowej
-Puść pedał gazu
-Powtórz wyżej wymienione czynności na okres 10-15 sekund
-Wróć, puść pedał gazu i teraz można uruchomić"
Czy to działa czy nie działa nie wiem jedyne co zauważyłem to gdy tego się nie zrobi to auto czasem szarpie lub pływają obroty ale to mogło być coś innego więc pewności nie mam. Nic nie psuje więc dodatkowa minuta dla spokoju mnie nie zbawi.
Wymiana filtra kabinowego
Wymiana Filtra kabinowego niestety nie była focona bo to jedyna czynność do której nie potrzeba śrubokręta więc szybko poszło i nie trzeba rozbiera połowy auto żeby się do niego dostać.
Filtr znajduje się z lewej strony podszybia
Tam gdzie z lewej strony widzicie obudowę paska rozrządu nad tym jest osłona termiczna. U mnie nieco poszarpana. Trzyma się ona na dwóch plastikowych kołkach ktore wystarczy wyjąć i oczywiście nie połamać. Podobno zgodnie ze sztuką każdorazowo powinno się je wymieniać ale przy odrobinie delikatności nie muszą ucierpieć przy demontażu.
Po zdjęciu osłony termincznej ukazuje się nam klapka z filtra głeboko w podszybiu. wystarczy pociągnąć za uchwyt na środku żeby ją zdemontować i ukazuje się nam filtr.
Wymian jest prosta. Wyjmujesz i wkładasz. Tylko tyle i aż tyle bo pozbywasz się uciążliwego parowania szyb przy klimie, paskudnego zapachu jak coś tam wleciało i zdechło. Oraz przestaniesz kichać od nadmiaru kurzu w aucie.
Składanie podobnie jak wcześniej kolejność odwrotna. Zamykamy klapkę łacznie jakieś 4 zatrzaski do okoła. Tutaj ważne żeby zrobić to szczelnie żeby nie dostawało się jakieś "lewe powietrze" zakładamy izolację termiczną i po sprawie.
Podsumowanie
Jak widzieliście w Citroenie C4 Benzyna 1,6 16V 110KM Podstawowe zabiegi serwisowe można wykonać samemu chociaż trzeba do tego trochę umiejętności manualnych, kilka podstawowych kluczy i najważniejsze. Cierpliwości.
Przed wymianą filtrów dzień wcześniej w aucie był wymieniony olej ale to już w warsztacie, nie że nie mogę tego zrobić samodzielnie. Bo mogę i nie jest to jakoś strasznie skomplikowane ale nie mam gdzie składować oleju z dwóch aut a co 10000 do 15000km wymieniam więc było by go już bardzo dużo. Od tego mam zaufany warsztat gdzie mi to zrobią i nie muszę się martwić co z starym olejem zrobić, bo przecież nie wyleje go do kanału bo może nie jestem fanem ekologii to zwykłego debilizmu też nie popieram.
W skrócie po wszystkich wymianach auto stało się wyraźnie zrywniejsze, szybciej reaguje na gaz, znacznie szybciej wkręca się na obroty, pali mniej (przynajmniej komputer tak mówi), ma więcej mocy na tyle że ESP uruchamia się częściej przy ruszaniu na lekkim łuku, ale to też kwestia liści na drogach :)
Za jakiś czas czeka mnie wymiana świec w Citroenie C3 1,1 60KM ale to już będzie inna historia bo tam świece genialni Francuzi umieścili pod kontem za silnikiem odchylone w stronę tyłu pojazdu ... maniana bez klucza przegubowego nie podchodź. Świece muszę wymienić bo C3 jest starsze od C4 o 2 lata i też ma oryginalne świece bo jedną udało mi się wykręcić. Poza tym pojawia mi się trochę śniedzi na dwóch fajkach więc muszę się tym zająć jak najszybciej.
Pozdrawiam
Janusz
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz