środa, 25 października 2017

Nowa praca i nagle rower wrócił do łask :)

Pięć lat w korporacji uświadomiło mi, że to nie jest to to co chciałbym robić do emerytury. Swoją drogą słyszeliście kiedyś dowcipy o korporacjach i życiu tam się odbywającym?? tak głupie że nie śmieszne ?? no to powiem wam że wszystkie jakie słyszeliście doskonale opisują rzeczywistość korporacji. 
Po dwóch miesiącach zabawy z Urzędem pracy który sponsorował mi wolny czas, znalazłem ciekawe ogłoszenie (nie zawierające żadnych danych firmy tylko opis czynności wykonywanych na miejscu) na które odpowiedziałem wysyłając swoje CV po jakimś czasie odezwała się firma pośrednictwa pracy i miła pani zdradziła szczegóły oferty, była trochę zaskoczona tym że znałem już nazwę firmy i jej lokalizację ale od czego jest Google i chwila czasu :)

Po rozmowie kwalifikacyjnej i szybko okazało się że to może być ciekawa oferta, praca na produkcji, elektronika, mechanika, serwis, za oknem koleje, w firmie zapaleni rowerzyści i warsztat rowerowy nic tylko rozpoczynać pracę.

Tak oto rozpocząłem pracę na produkcji. Do pracy mam 5,5km co za tym idzie auto przy aktualnych temperaturach rozgrzewa się pod samą firmą, więc odpada, autobus jakiś jeździ ale przy takim dystansie aż szkoda na bilet, rower to idealny środek transportu, w pracy jestem w 15 min i rozgrzany już 100m od domu. 
Z dnia na dzień robię coraz lepsze czasy przejazdu. A za pierwszą wypłatę z upgradowałem rower, Nowe pedały, bo SPD na razie odstawiam,
Do tego nowy suport bo w starym łożysko złapało luzy i szukając nowego znalazłem okazję za paręnaście złociszy więc zamiast wymieniać ponownie łożysko w Hallowtechu z czym jest masa zabawy mam nowy suport gdy ten wyzionie ducha.
Do tego nowe opony bo moje dotychczasowe były w kiepskiej kondycji szczególnie tył pozbawiony jakichkolwiek oznak bieżnika nie nadawał się do niczego poza lataniem bokiem. 
Mój wybór padł na Shwalbe Black Jack w rozmiarze 1.9 dlaczego tak a nie 2.1 jak było w NobyNick wcześniej albo chociaż baloniaste 2.0 w RaceKingu jaki miałem od początku ??
Po pierwsze mam za mało czasu na lasy/dolomity oraz błota wszelakie, po drugie masa, mniej masy rotującej to lepsze przyśpieszenia, po trzecie opory toczenia fakt z tyłu było łyso więc bezoporowo ale w zakrętach wiecznie mi rower pływał lub się wyślizgiwał. Teraz po dotarciu gum jest pioruńsko szybko, rower trzyma się asfaltu jak Cygan zasiłku. Do tego przypomniałem sobie jak to jest kłaść się w zakrętach, do tego stopnia że przyorałem pedałem o chodnik. Bo za bardzo się złożyłem ale obyło się bez gleby jedynie pedał się przytarł. A taki nowy był.

Rower co prawda wygląda pokracznie, 



Szczególnie Bomber i tarcza 203mm z przodu ale za to jak się prowadzi :)

Wczesne dojazdy do pracy w sezonie jesiennym weryfikują moje oświetlenie rowerowe które o dziwo sprawdza się całkiem nieźle, 
Mgła, mrok, deszcz nie robią na nim wrażenia




Raz przez błędy w komunikacji przyjechałem do firmy za wcześnie i napotkałem bierny opór ze strony bramy.
Więc co się będę przejmował jestem na rowerze a lasy bardzo blisko :)
Po godzinie spokojnego pełzania po lesie nabrałem siły na cały dzień nadgodzin :) 
Innym razem zaś napotkałem tęczę w niespotykanym jak dla mnie kierunku na Gliwice.
Obserwowanie pociągów zaraz przed firmą mam na porządku dziennym :)
W między czasie miałem też rocznicę ślubu więc wybraliśmy się z Agnieszką do Starych Tarnowic i był tam też motyw rowerowy w ramach zwiedzania pałacu :)
Kolejowy z resztą też 









Ogólnie bardzo fany pałacyk 




















Do tego bardzo fajna restauracja 

Potem jeszcze Piekary Śląskie i Kopiec Wyzwolenia bo dlaczego nie :)

Całkiem sporo jak na miesiąc. W planach jeszcze trochę zmian w rowerze. Może i kilka wycieczek rowerowych lub samochodowych do końca roku. Zobaczymy jak się to rozkręci. 

Pozdro do następnego :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz