czwartek, 31 lipca 2014

Bezrobocie czyli mam znów czas

Kto by pomyślał że bezrobociem można się cieszyć. A jednak, praca jaką wykonywałem pochłaniała mnie na tyle, że nie miałem czasu ani chęci na nic. Co gorsza gdy zaczęła się praca powstały wydatki i zobowiązania, więc kasy z pracy też nie było. Od jakiegoś czasu mam znów czas i poświęcam go mojemu rowerowi, bo zaniedbałem w nim wszystko co się da. Od prawie 2 lat nie zajrzałem do łożysk w kołach. Tylne koło miało luzy od początku odkąd je mam, ale ostatnio luzy trochę się pogłębiły. Niestety operacja wymagała rozebrania tylnej piasty i przykręcenia bębenka do piasty tak by wszelkie luzy zniwelować. Niestety nie miałem nigdy klucza i pomysłu jak to rozmontować i złożyć w całość. Poza tym ryzykowałem uszkodzeniem tylnego koła a nie miałem ani zapasowego, ani kasy na nowe. Na szczęście wczoraj od Serafina dostałem koła które zdemontował Morfiny zaraz po tym gdy przednie zaczęło wykazywać oznaki nieprawidłowości. W zamian zamontował do Morfiny koła na maszynówkach a co za tym idzie ma święty spokój na lata.
Tak się składa że koła które otrzymałem od Serafina to dokładnie ten sam typ piasty i szprych co moje. Jedyna różnica to taka że moje były przystosowane także do hamulców typu V-brake, nawet kształt i marka felgi się zgadza. Z tą różnicą że moje koła mają już za sobą ponad 10 000 km z czego ostatnie 2000 bez serwisu a Serafinowe prawdopodobnie nie przejechały więcej niż 3000 bez żadnego serwisu od nowości.
Mając już zamiennik w stanie idealnym, jak się okazało po dokładnym umyciu i skontrolowaniu luzów i uszczelek.

Mogłem się zabrać za demontaż mojego tylnego koła wyluzowanego tak jak mój były amortyzator.
Demontaż kasety nie sprawił żadnego problemu. Nawet po dokręceniu jej u Skuda na siłę po tygodniu albo dwóch kaseta była już na tyle luźna, że bez bacika można było ją odkręcić. Jak wiadomo porządny serwis wymaga ściągnięcia wszystkiego co nie potrzebne i może się uszkodzić więc na drugi ogień miała pójść tarcza której nie odkręcałem (bo po co ??) chyba od 2 lat czyli ostatniego kasowania luzów (prawie bezskutecznego) martwiłem się o przednie koło, bo tam tarczę parę razy odkręcałem i śruby były już zjechane ale żeby tył sprawiał jakiekolwiek problemy przy oryginalnych nie używanych śrubach z oryginalnym, idealnie pasującym i co ważne nowiutkim kluczu torx ??

Śruby wychodziły trochę opornie przez klej na gwincie ale jak widać bez uszkodzeń i komplikacji aż przyszła kolej na ostatnią

Po kilku nieudanych próbach zjechałem śrubę a potem sam kluczyk, spiłowanie jego końcówki też nic nie dało. Przyszedł czas na piłę i przerobienie torxa na śrubokręt płaski.
 Po chwili mocowania się z nią śruba dalej trzymała się mocno.

Próba impulsowego odkręcenia śrubokrętem i młotkiem też nic nie dały. Popadałem już w czarną rozpacz i poszedłem po wiertarkę szukając jak najcieńszych wierteł by tą śrubę jakoś przewiercić i urwać jej łeb bo tarcza na pieście się ruszała przy czym śruba była jak przyspawana do tarczy.
3 spalone wiertła i 30 min później

Dalej nic.Próbowałem ją podgrzać palnikiem a nóż puści, niestety dalej nic. Zostało wiec urwanie łba śrubie za pomocą maizla i młotka. Po tym zabiegu tarcza była już wolna a gwint bo wciśnięciu w niego cienkiego śrubokręta dał się wykręcić bez oporu. Udało mi się także przewiercić śrubę na tyle dokładnie że nie uszkodziłem gwintu. To chyba największy sukces przy tym kole jak do tej pory.
Po tej jakże wyczerpującej walce zabrałem się za bębenek czyli cel na dziś.

Odkręciłem konusy wyjąłem bebechy i moim oczom ukazał się obraz nędzy i rozpaczy spowodowany luzami w pieście.

Na konusach wżery aż oczy bolą. Kulki w stanie całkiem przyzwoitym i miski w stanie perfekcyjnym o dziwo. Ten temat zostawiłem sobie na później więc przeszedłem do bębenka i mogłem już swobodnie przetestować każdy klucz w warsztacie by jakoś odkręcić i tak już luźny bębenek. co ciekawe po próbie z wszystkimi imbusami torxami, i wszystkim co mi w ręce wpadnie na końcu oparłem się o wiertło widiowe 14mm było za grube ale to dobry trop bo wiertło 12mm było prawie idealne. ale wystarczyło by swobodnie odkręcić bębenek od piasty.

Udało mi się w końcu wykręcić to cholerstwo mało tego po wyczyszczeniu udało mi się je złożyć z powrotem i to bez luzów. Konusy jednak nie napawały mnie optymizmem więc zapobiegawczo przełożyłem kasetę i tarczę na Serafinowe koło które luzu nigdy nie widziało. Będę musiał kupić konusy na wymiar i komplet kulek to tego pewnie też.
Moje koło przykręcę do BESTa czyli fulla na którym kiedyś jeździłem i może uda mi się go ożywić.

Oczywiście w rowerze standardowo używa się dwóch kół więc musiałem się zabrać za serwis przedniego koła od Serafina które kręciło się z lekkimi oporami. Mało tego coś w nim latało. Ogólnie przez te przypadłości zostało wymienione bez rozbierania.
Serwis przedniej piasty jest dość prosty. O ile nie jest totalnie rozsypana.
Z niepokojem zaczynam odkręcać konusy.
 Kulki są na miejscu i w odpowiedniej ilości ale wszędzie pełno opiłków metalu a w piaście nie wróży to nic dobrego.

Ścięty gwint i zeszlifowany kawał ośki. dawno czegoś takiego nie widziałem. Wygląda jak by to miał być koniec piasty ale po dokładnym czyszczeniu.




Kulki, konusy, miski w stanie idealnym można powiedzieć. Więc co się stało ??

Wewnątrz piasty jest niewielki metalowy kołnierz który te szkody poczynił. Mam nawet pewną hipotezę. Już w fazie toczenia piasty nie zostały zachowane wymiary tego kołnierza, mógł być za szeroki. Osoba składająca piastę o dwa lub trzy milimetry przesunęła ośkę względem tej tulejki i gwint złapał kawałek materiału, potem resztki materiału zaczęły szlifować ośkę o tulejkę. Skrawki metalu stawiały opór i dlatego koło wydawało dziwne odgłosy i miało opory.
Ta piasta pojeździ jeszcze parę tysięcy kilometrów jeżeli trochę o nią zadbam, więc  pomysł z przeplataniem koła i wkładaniem tu piasty z dynamem, który przeszedł mi przez myśl jeszcze trochę odłożę :)
Składanie poszło szybko i sprawnie jak mało kiedy. Nie będę opisywał każdego kroku bo zrobiłem to już kiedyś TUTAJ






Luzów brak koło kręci się lepiej niż nowe. Na wszelki wypadek powędruje do BESTa :)

Jednocześnie gdy wszystko już poskładałem sprawdziłem łańcuch, dalej zastanawiam się gdzie jest granica zużycia rolki w ogniwie.

Ok to na dziś tyle. Wyszedłem już wprawy w pisaniu postów na blogu ale takie wydarzenia jak nowe koła i konkretniejszy serwis są warte uwiecznienia.

Pozdro

4 komentarze:

  1. Piękny treściwy wpis :) Wreszcie coś rowerowego! Przeczytałem z przyjemnością :) Teraz pora na następne... z jazdy na przykład ;)

    P.S.
    Bębenek odkręca się imbusem 10mm. Żadnych specjalnych wynalazków do tego nie trzeba. Niemniej walka ze śrubą od tarczy mistrzowska :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam imbusa 10mm i 12mm niestety 10 jest za mały a 12 za duży

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemożliwe... że niby jedenastka?

    OdpowiedzUsuń
  4. Puki co wiem że zużyta lekko widia 12mm daje rade wiec nie kombinuje. Szczegulnie ze kolo teraz tylko wisi w warsztacie i czeka na lepsze czasy

    OdpowiedzUsuń