wtorek, 23 lutego 2010

Kopalnia ??

Dziś miałem przyjemność jechać, do "kopalni" w Wieliczce. A wszystko za sprawą jednego telefonu. Znajoma pani z zaprzyjaźnionej szkoły (CKOiZ) zadzwoniła do mnie czy nie pojechałbym na wycieczkę bo jest wolne miejsce. Po sekundzie zastanowienia, oczywiście się zgodziłem bo już dawno nigdzie nie miałem okazji wyjechać. Więc to jakaś miła odmiana. Zapytacie zapewne dlaczego pisze o kopalni w cudzysłowiu albo ze znakami zapytania ?? tego dowiedzie się dalej :D

Przygoda (a jak, każdy wyjazd to przygoda) zaczęła się o 7 :30 przybyłem na miejsce wpisałem się na listę, wsiadłem do autobusu i pojechałem. Jazda no cóż jak to jazda w autokarze była długa i nudna, jedyna odmianą były bramki do pobierania opłat w liczbie sztuk dwie.

Wpatrując się w brudna szybę ze słuchawkami na uszach przemierzałem kolejne kilometry.



Jak to bywa zazwyczaj jadąc z większa grupą młodzieży w jedną stronę spokój (no prawie) a nazot hałas ale to tym później albo i wcale:D.
Jadąc tak, słuchając muzyki i obserwowałem jak to świat za szybą się przesuwa, rozmyślałem nad tym czy kopalnia jaką pamiętam z dzieciństwa (bo dawno dawno temu za gurami ... bla bla itd Mały Januszek pojechał był z wycieczką szkolną do Wieliczki, ale tego to nawet najstarsi górale nie pamiętają), co prawda nie wiele pamiętałem z tamtego czasu, ale zawsze jakieś wspomnienia i gratisy w formie pamiątek są.
Jazda dłużyła się trochę ale w końcu musiała się skończyć co stało się o godzinie 9:50. Byliśmy umówieni na godzinę 10:00 więc dojechaliśmy idealnie. gdy wyszedłem z autobusu ujrzałem, no właśnie ujrzałem piękny teren pokryty śniegiem iskrzącym w słońcu, do o koła budynki w stanie idealnym nawet lepszym niż zaraz po wybudowaniu.
Poszliśmy więc pod szyb który także po europejsku czyściutki idealny i świeży. trochę mnie to zdziwiło w końcu kopalnia kojarzy mi się z kopaniem czyli brud kurz i w ogóle, ale co tam skoro tu w większości zwiedzają obcokrajowcy (zasłyszałem co najmniej 6 języków stojąc pod szybem)więc musi wyglądem zapraszać, przyszła pora więc wszedłem z grypą do wewnątrz i co ?? kolejne zaskoczenie kasy biletowe jak na lotnisku wszystkie napisy w różnych językach dla ułatwienia orientacji, czystość i wszędobylska elektronika, tu miga tam świeci, pomyślałem czy tak wygląda prawdziwy szyb kopalni albo chociaż polska kasa biletowa?? będąc na kopalni Guido oraz słuchając opowieści Ojca na temat kopalni miałem zupełnie inny obraz kopalni wgłwie, ale cóż jak dla obcokrajowców to musi być full wypas żeby się biedactwa nie pobrudziły. Przewodnik zaprosił nas do zejścia i opisał co gdzie i jak. Bez hełmów, lamp i płaszczy(w co przywdziewamy się na kopalni Guido) ale to w końcu kopalnia soli a sól nie brudzi więc spoko, przewodnik pokazuje nam schody drewniane którymi zejdziemy 60m w dół no myślę pierwsze spartańskie warunki więc może to jednak coś z kopalnią ma wspólnego, wchodzę na schody i co ?? wszystko pięknie drewnem obite szczelne ładne na równo wyszlifowane i pomalowane przeźroczystym lakierem żeby sobie broń boże ktoś drewna nie dotkną i mu drzazga nie weszła. Przed samym zejściem, przewodnik uprzedził nas, byśmy nie mazali po drewnie żadnymi pisadłami, ostrzegł więc nie pisaliśmy za to przy baaaardzo długim i monotonnym schodzeniu w dół, na drewnianym obiciu belkach i nie tylko widniały napisy, bluzgi, i inny wszelaki badziew jaki ludzie wypisują, ale zaskoczyło mnie to że pisane to wszytko było w wielu językach, rozpoznałem między innymi chińskie krzaczki, cyrlicę, oraz inne bliżej nie zidentyfikowane bazgroły i bohomazy. Tak wiec doszedłem do wniosku że nie tylko Polacy są wandalami jakimi widzą nas inne kraje. Gdy schody się skończyły weszliśmy do szybu Daniłowicza nie omieszkałem tego nie uwiecznić ale to i inne zdjęcia znajdziecie w pokazie slajdów lub na moim profilu w Picasie. Następnie zaczęliśmy zwiedzanie kopalni. Wiele wykutych w soli wnęk a w nich obraz pracy ludzi w kopalni, i to było owszem ciekawe gdyby nie pośpiech z którym zostaliśmy oprowadzeni, a tępo było straszne zatrzymujemy się bla bla i gazu do przodu bo nas już kolejna grupa zagraniczna goni, w sumie 10 góra 20 sek na to by zrozumieć to co powiedział przewodnik i iść dalej a jeszcze trzeba fotkę strzelić ale na to czas nie został przewidziany nad czym bardzo ubolewam, bo mogło być na prawdę sympatycznie. Idąc korytarzami zadziwiło mnie to że na wielu korytarzach był ułożony parkiet czy inne panele. I jeszcze ciekawsze czystość w tej kopalni w korytarzach było tak czysto że wręcz higienicznie. Kolejne postoje i doszliśmy do momentu w którym można było skorzystać z WC , więc skorzystałem, jakie było moje zdziwienie kiedy wszedłem do toalety i okazało się że wygląda jak w hipermarkecie czujecie to, pełen luksus i w ogóle, kilkadziesiąt metrów pod ziemią ?? A co do luksusu kto widział klimatyzowana kopalnię ?? w całej kopalni 18 stopni. Następnie zwiedzaliśmy salę w której puszczono nam muzykę klasyczną i zrobiono pokaz podświetlania kilku figur z soli znajdujących się nad jeziorem. Muzyka fajna akustyka Bomba albo i lepiej oświetlenie no cóż gdyby to to nie migało nie widziałbym różnicy. Po drodze weszliśmy do pięknej kaplicy w całości wykonanej z soli wielka sala z żyrandolami naprawdę robi wrażenie ale to już kiedyś wbiło mi się w pamięć. Następnie poszliśmy na obiecany obiad. Idziemy i co widzimy piękna pełnowymiarowa restauracja min 4 gwiazdki. Obiadek zupa pomidorowa z ryżem serwowana w styropianowych talerzach no cóż wycieczka więc można oszczędzić na młodzieży, drugie za to już klasa sama w sobie wieeelki schabowy 3 sałatko surówki jakieś coś ziemniakopodobne w kształcie uśmiechniętej buźki i frytki co prawda do tego dania bardziej pasowały by ziemniaki pire ale w formie frytek tez dobre :D Najadłem się za wszystkie czasy i co mnie zadziwiło spojrzałem na telefon, ot taki odruch i co widzę pełny zasięg po chwili skapłem się że mijałem anteny GSM. Ale czy jedzenie w pięknej restauracji mając zasięg 130m pod ziemią (bo tak głęboko jest restauracja) ma coś wspólnego z realiami kopalni?? chyba nie. Przyszła pora by wracać. Przechodziliśmy przez wielką salę wyłożoną parkietem ehh to tez kopalni nie przypomina. ale na zakończenie, podczas wyjazdu znalazł się kawałeczek kopalni prawdziwa (co prawda czysta i błyszcząca) "szola" w końcu trochę spartańskich warunków w "kopalni", 9 osób w ciasnej "szoli" i 4m/s co prawda nie jest to jakaś oszałamiająca prędkość bo na kopalniach jeździ się 12m/s ale zawsze kawałek obrazu prawdziwej polskiej kopalni.
Powiedzcie mi kochani co taki chińczyk czy inny europejczyk albo Amerykanin pomyśli o Polskich kopalniach?? A no pomyśli że już w czasach bardzo dawnych, ludzie na kopalni mili słodko, łatwo i przyjemnie, klima, wypasione WC, czyściutkie korytarze, restauracje, sale bankietowe pełen komfort tylko chodzić trzeba. To bardziej mi przypominało drogi hotel połączony z muzealnymi eksponatami. I ludzie potem myślą że taka kopalnia jest na prawdę. jedno mogę powiedzieć jest ładnie nawet bardzo. Jod w powietrzy dobrze wpływa na zdrowie. Niektóre części kopalni robią naprawdę wielkie wrażenie bo jak by nie było jesteśmy pod ziemią i jesteśmy tego świadomi, widzimy ogrom pracy włożony w przygotowanie kopalni pod klienta. W końcu tanio nie jest i ludzie którzy płaca spore pieniądze chcą być obsłużeni jak najlepiej.



I na zakończenie taka ciekawostka.
Jeżeli chcielibyście zobaczyć jak naprawdę kopalnia pracuje, zapraszam do Zabrza do kopalni Guido lub skansenu Luiza (dawno tam nie byłem ale chyba się nie zmieniło?? chyba) Sztolnia czarnego pstrąga w Tarnowskich górach też jest wspaniała. Ale jak kto woli jedni lubią chodzić jak po muzeum w sterylnie czystych korytarzach, inni chcą zobaczyć jak naprawdę wygląda kopalnia. Co prawda skansen to nie realia prawdziwej kopalni ale dlaczego mamy pokazywać że wszystko było cacy jeżeli takie nie było??

1 komentarz:

  1. kopalnia guido czy luiza to też są skanseny. jak chcesz koniecznie zobaczyć jak pracuje kopalnia to zrób szybki kurs przyuczenia do zawodu i zjedź na szychta, a nie marudź :)

    OdpowiedzUsuń