niedziela, 21 lutego 2010

Leń permanentny

Ostatnimi czasy, odkąd jestem słuchaczem szkoły zaocznej, udzielił mi się totalny leń permanentny, co objawia się totalnym nic nierobieniem całotygodniowym i snuciem planów co bym robił gdybym nagle przerwał nic nierobienie, to jest trochę tak że mózg chce a ciało nie, mam ochotę przywrócić piwnicę do stanu używalności (tzn. Posprzątać) i zrobić w niej zakamarek do obsługi roweru i innych rzeczy które chciałbym naprawić w zimie bo jakoś nie chce mi się wychodzić w zimę na dwór i za każdym razem otwierać warsztatu, a tym bardziej w nim siedzieć i marznąć. W tym celu chciałbym dostosować piwnice do swoich potrzeb ale plany planami a życie swoje. Za każdym razem, ilekroć chcę się za to zabrać, znajdują się jakieś banalne przeciwności. Tak więc permanentne nie chce mi się udziela mi się coraz bardziej.

Strych też straszy ilością wszechobecnego dziadostwa leżącego, stojącego oraz wiszącego. Miałem zamiar zrobić tam kiedyś sypialnię bądź coś co można nazwać pomieszczeniem mieszkalnym, oczywiście leń nie pozwala mi nawet na posprzątanie i zrobienie jakiejkolwiek prowizorki, sprawiającej że wchodziło by się tam przyjemnie nie brudząc się przy okazji wszechobecnym kurzem.

W kwestii finansowej też niezbyt różowo, nikomu się komputer nie psuje ostatnio na tyle by mnie wzywać. Więc bida w portfelu. Muszę się poważnie zastanowić nad jakąś ciekawa stałą pracą albo chociaż w miarę dobrze płatną, ale z drugiej strony rynek pracy to dla mnie czarna magia i nie mam jakiegoś konkretnego pomysłu na to w jakim zawodzie mógłbym się sprawdzić, co prawda naprawa komputerów jest dla mnie przyjemnym hobby, związanym z pewnymi gratyfikacjami finansowymi, ale czy to miałbym robić zawodowo ?? A może po ukończeniu szkoły zatrudnić się gdzieś jako BHPowiec, i przyjąć na swoje barki szkolenia pracowników oraz sprawdzać czy ktoś przepisów nie łamie ?? niby ciekawa praca ale czy nie nazbyt odpowiedzialna ??
Najśmieszniejsze jest to że wielu ludzi znających mnie, uważa że potrafię wszystko. Osobiście uważam że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Czyżby tak było i zemną ?? potrafię wiele ale niczego nie potrafię zrobić perfekcyjnie. Nie wiem, czy to strach przed nieznanym czy rzeczywisty brak umiejętności wymagany w różnych zawodach.
no i na zakończenie nutka kabaretu skeczów męczących nie związana z tematem ale gdybym nic nie dodał to ten post byłby po prostu pusty miłego słuchania



Pozdro

4 komentarze:

  1. może i prawda, że COŚ do wszystkiego, jest do niczego, ale zważ na różnicę: COŚ, to nie KTOŚ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No w sumie COŚ w tym KTOSIU jest:D Miło widzieć zainteresowanie tym co piszę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nikt nie jest idealny i nikt nie robi wszystkiego perfekcyjnie :) czasami wystarczy robić po swojemu a dokładnie wyjdzie :D

    Ej a może bedziemy zawodowo podkopywać piaskownice ?? albo demontować płoty :P:P:P to nam zawsze dobrze wychodziło :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu by nie, jak sobie przypomnę te stare dobre czasy które razem w piaskownicach spędziliśmy to aż się łezka w oku kręci.

    OdpowiedzUsuń