sobota, 26 listopada 2011

Nowa ścieżka

Dobrze się dzieje w mojej okolicy. W piątek w ramach jesiennej przejażdżki, pojechałem zobaczyć co się zmieniło w sprawie ścieżki rowerowej na Helence.
Wypad rozpocząłem od przejażdżki na pobliskie stawy, na których nie byłem już dość dawno, a szkoda bo kiedyś zaglądałem tam przy okazji każdego wypadu, by się wyciszyć lub po prostu pomyśleć.
Tym razem tylko przejechałem, nie zmniejszając nawet znacząco prędkości. Bo w planach na dziś miałem jechać, jechać i tak to oporu. Albo przynajmniej do momentu w którym będę miał dość.
Zaraz za stawami pojechałem ul. Kościuszki i dalej, by w końcu znaleźć się na pierwszej ścieżce rowerowej w naszym mieście. Ku mojemu zdziwieniu stała na niej ekipa sprzątająca i w pocie czoła usuwała z niej liście.
Zaskoczony tym faktem, pojechałem dalej, mijając po drodze paru ludzi uprawiających jogging.
Gdy dojechałem na Rokitnicę w miejscu gdzie kończyła się wcześniej ścieżka rowerowa był przejazd dla rowerów na druga stronę ulicy. A tam ?? Dalszy ciąg ścieżki.
 Początek wykonany co prawda z kostki (na szczęście bezfrezowej) ale dalej to już tylko asfalt na szczęście. Podjazd na stojaka i wymijanie kilku pieszych (Na przeciwko jest chodnik, a oni muszą łazić po ścieżce, do cholery)
Ścieżka ciągnie się aż do Elzabu, i w jednym momencie na wysokości targu, asfalt zmienia się w kostkę, ale ścieżka jest zaznaczona w nowej kostce.
Po przejechaniu całej ścieżki pojechałem dalej w stronę Stolarzowic i na pierwszym skrzyżowaniu odbiłem w stronę Miechowic. Tą trasą dojechałem do czerwonego szlaku którym zwykłem jeździć na Dolomity. Z racji zapadającego zmroku, darowałem sobie dolomity, bo co to za przyjemność oglądać wielki kanion w ciemnościach :D
Zacząłem więc powrót według zasady nie wracaj tą samą droga którą przyjechałeś. Gdy wyjechałem w Gajdzikowych Górkach było już ciemno, ale naładowane oświetlenie pozwalało mi bawić się dalej. Pojechałem więc główną drogą przez Rokitnicę w stronę Wieszowy. Po drodze wyprzedził mnie autobus linii 617 który tak jak ja miał w planach skręcać w lewo na rozkopaną ul. Witosa. Ustawiłem się więc za nim żeby pojechać w tunelu na same Mikule. Stałem tak za nim chyba 3 min i w końcu straciłem cierpliwość, zawróciłem na środku ulicy i pojechałem niebieskim szlakiem przez pola w prawie zupełnej ciemności. Na szczęście Screamer i tym razem nie zawiódł, dając światło i względne poczucie bezpieczeństwa na polnych wybojach i ogólnym mroku.
Po dojechaniu do ul. Witosa kierowałem się w lewo na Mikule. Autobus za którym stałem parę chwil wcześniej dogonił mnie dopiero na wysokości  mostu nieopodal Zwrotniczej. Więc choć na chwilę wykorzystałem tunel za nim i jadąc tak w przyjemnym ciepełku silnika, pomyślałem że jeszcze nie pora na powrót do domu, więc skręciłem w Lipową a następnie Leśną, by dojechać przez ciemny las do Szałszy. Robiło się już nieprzyjemnie, wiec postanowiłem jednak wracać do domu. Z tym że powrót przez las raczej mnie już nie bawił,  bo kto wie jakie dziadostwo kryje się w lesie w Maciejowie. Przejechałem więc nowym wiaduktem w ciągu ulicy "Na łuku" i dojechałem do szybu Maciej. Już nie jest zasłonięty, ale nadal w remoncie. Było co prawda za ciemno by cokolwiek obejrzeć dokładniej, ale wygląda na to że prace idą w dobrym kierunku.
Dalej już asfaltem dojechałem do parku Jana Pawła II. Gdzie korzystając z pustek pojeździłem trochę po atrakcjach skateparku. Potem to już standardowo przez kładkę i do domu.
Tyle z Piątku :D
Pozdro

4 komentarze:

  1. O kurczę, jeśli w zimie będą ją też odśnieżać, to przeprowadzam się do Zabrza :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zabrze fajne miasto :D Ale żeby się przeprowadzać dla trzech odśnieżonych ścieżek ?? :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe :) Trzeba się zastanowić czy lepsze 3 odśnieżone niż dziesiątki zaśnieżonych... :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zobaczymy czy w ogóle spadnie śnieg tej zimy. Jak na razie zima zaskoczyła drogowców i ... nie przyszła :D

    OdpowiedzUsuń