piątek, 13 kwietnia 2012

ZMK

Co bym nie napisał i tak się powtórzę, bo masy mimo że niezmiernie przyjemne, pozytywne i dające duża dawkę optymizmu na kolejny miesiąc, w zasadzie nie różnią się znacząco od siebie, pod względami technicznymi. W skrócie zbiórka.


Śmiechy i przywitania, następnie start lekko po 18:00



Przejazd przez miasto i budzenie zdziwienia/zaskoczenia/podziwu/zdenerwowania/chęci mordowania poprzez rozjechanie:D (niepotrzebne skreślić)




Po wszystkim powrót na plac Wolności i podziękowania,


No i zapomniałbym o najważniejszym, czyli afterze który coś ostatnio odbyć nie się nie może.
Po przejeździe wraz z Agnieszką i Goofym postanowiliśmy odeskortować troje młodych uczestników masy na Rokitnicę.
Ponieważ ich dekadenckie podejście do jazdy na rowerze, połączone z wzorcowymi wręcz objawami ADHD mogło się gdzieś po drodze źle skończyć.
Droga była długa i wolna, bo młodzież była już dość zmęczona.
Po dotarciu na Rokitę, rozstaliśmy się z nowym pokoleniem rowerocholików oraz Goofym i ruszyliśmy z Agą na podbój Biedronki.
Po zakupach szybki powrót w ulewie i zimnie do domu, gdzie czekało ciepłe łóżko i moc pracy do zrobienia na jutro...

To tyle z piątku
Pozdro :D

1 komentarz:

  1. No niby tak - każda Masa taka sama, acz w przyrodzie nie ma nic "mnogo dobrego". Stąd spada na Ciebie obowiązek dożywotniego opisywania i fotografowania przejazdów by następne pokolenia mogły się pośmiać komentując: "Zobacz na jakich oni kiedyś rowerach jeździli, musieli pedałować! To straszne, że kiedyś były takie rowery z kołami!"

    OdpowiedzUsuń