niedziela, 29 kwietnia 2012

Szybka pętla

Po odmóżdżeniu w szkole umówiłem się z Serafinem na małe rowerowanie, w ramach jego rehabilitacji po ostatnim osłabieniu.
Zmieniłem w końcu opony na letnie i wyregulowałem hamulce, co zmniejszyło opory toczenia prawie do zera, co było bardzo przyjemne. Przez przypadek czyszcząc amortyzator spadła mi kropla oleju na tarczę i opory przedniego hamulca też spadły, co już nie było takie fajne. Szmatka z acetonem,  parę ostrzejszych hamowań i powoli hamulce zaczęły wracać do normy (ale daleko im jeszcze do niej).

Przed przyjazdem pod okna Serafina, postanowiłem zrobić parę rundek, żeby zobaczyć czy regulacje i wymiana opon poprawiła czy pogorszyła trakcję. Po paru miesiącach jazdy na terenowych oponach Racekingi były zupełnie innym doświadczeniem, miękko, płynęły po drodze, nic nie wydawało dźwięków przelatującego stada wściekłych szerszeni, nie było już wibracji powodujących luzowanie się wszystkich śrubek, kości, stawów i innych części.
Po chwili stałem już pod domem Serafina, który już się zbierał do wyjścia.
Gdy już się zebraliśmy i podjęliśmy strategiczną decyzję, z prawej wieje to jedziemy w lewo.
Tak oto padł pomysł zwiedzania dolomitów, a narodził się pomysł wpadnięcia na Czechowice, który ostatecznie utrzymał się do samych Czechowic.
Po drodze wiatr skutecznie nas spowalniał, aż dojechaliśmy do drogi łączącej Szałszę z Przezchlebiem, gdzie wiatr stał się sprzymierzeńcem, wiał z tyłu, lekko chłodził, podczas jazdy był praktycznie niewyczuwalny. Jedynie licznik wskazywał że coś dziwnie szybko jedziemy, dziwnie małym nakładem sił. 35km/h do 40 bez wysiłku i do tego lekko pod górkę. Takie rzeczy często się nie zdarzają. Niestety po chwili skręciliśmy w boczną ścieżkę która prowadziła na hałdę.
Chwila jazdy i już byliśmy na szczycie, gdzie roiło się od motocyklistów na crossach. W przerwach między przejeżdżającymi motocyklami chciałem zrobić parę fotek, jak się okazało miałem zapasowe Eneloopy w torbie, miałem aparat z pełnymi bateriami, ale komunikat "brak karty pamięciowej" skutecznie utrudnił mi robienie zdjęć :P
Pozostała tylko Nokia :P


Po chwili stania na słońcu ruszyliśmy dalej, ku wodzie i jej chłodzie. Szybki zjazd z hałdy przyprawił mnie o mocniejsze bicie serca. Odwykłem już chyba od szutru, kolein i prędkości nań ponad 40km/h.

Po tym jak cało i zdrowo przejechaliśmy etap terenowy wyprawy, czas na chwilę plażowania, a przynajmniej tak myślałem, zanim dojechaliśmy do plaży. Bo tam ludzi było tyle że nie było gdzie koła wcisnąć a co dopiero się rozłożyć.
Od strony polany nie lepiej, pod tonami ludzi nie było widać zieleni trawy. Jako że z Serafinem podobnie jak i ja, nie znosi tłumów, bez zatrzymywania się szybko uciekliśmy z tego przeludnionego miejsca.

Po paru podjazdach i zjazdach na Toszeckiej, wyprzedzeniu pojazdu do malowania pasów i zwinnym pokonaniu nowo budowanego ronda. Ruszyliśmy prawie pustą Zwycięstwa w stronę rynku, by zerknąć jak wyglądają wykopaliska kolo kościoła.

Po tym zawitaliśmy do pracy mojej lepszej połówki, gdzie przywitała nas klimatyzacja :P Co przy tej temperaturze,
Było niezmiernie przyjemne. Nie będę narzekał na to że jest gorąco, bo długo narzekałem że jest zimno, więc nie będę hipokrytą i póki co będę się cieszył pogodą jaka jest aktualnie.

Po krótkiej rozmowie, gdy klienci przyszli, pożegnaliśmy się i ruszyliśmy powoli ku domowi, bo jak na Serafinowy rozruch to i tak dużo było.
Jeszcze po drodze zaliczyliśmy postój na stacji by zatankować trochę powietrza...

Potem szybko do domu z zahaczeniem o biedronkę, by kupić trochę zajebistej na inauguracyjnego grilla u mnie na podwórku.

To tyle na dziś, miłej majówki :P
Pozdro


2 komentarze:

  1. Janek, więc mam rozumieć, że Twój canon nie ma pamięci wewnętrznej? Nawet nie wiesz ile razy taka pamieć uratowała moje relacje z wypraw :)

    W takie upały, jakie panowały w weekend (ja oczywiście byłem wtedy na uczelni) wcale się nie dziwię, że trudno było włożyć koło miedzy plażowiczów. Ludzie całą zimę na to czekali!

    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak drogi Danielu, mój Canon nie posiada pamięci wewnętrznej, ale wiem ile taka pamięć mi ratowała skórę gdy miałem Samsunga a w nim 25mega do zagospodarowania...
    W sumie kupując nową nokię, odkryłem że aparat w niej, po ustawieniu paru rzeczy, może śmiało konkurować z tanim kompaktem. Więc jeśli tripy będą dzienne i słońce będzie jak ostatnio to będę brał jedynie telefon bo Canon lepiej foci w nocy :P a w dzień fotki są porównywalne więc po co mam tachać dodatkowe gramy :P

    OdpowiedzUsuń