sobota, 18 września 2010

Bytomska masa

Przed przyjazdem Serafina, musiałem dokonać pewnych usprawnień rowerze. Na Zabrzańskiej masie odpadła mi tylna lampka, ale jak się jeździ po naszych dziur... przepraszam ulicach, to wszystko może odpaść, zapięcie lampki było już luźne i nie trzymało jak należy, więc zastosowałem pomysł który podpowiedział mi sprzedawca z bike atelier, pomysł prosty i łatwy, zdjąć lampkę podgrzać zapięcie zapalniczką i odgiąć by ładnie się zaczepiało, tak też zrobiłem i zadziałało ale pomyślałem że na długo to nie wystarczy, więc wpadłem na kolejny iście szatański pomysł, co by było jak bym to to polał rozpuszczalnikiem i podpalił, by się ze sobą zgrzało(bo i tak nie miałem w planach ściągać lampki) jak pomyślałem tak też zrobiłem, benzynka, zapalniczka, buuuum i się pali dałem niewielką ilość by nie zhajcować przypadkiem innych części roweru, przy okazji gdy czerwony plastik się podgrzał scyzorykiem zasklepiłem dziurę, która powstała powstała przy okazji upadku. Teraz już się trochę mniej boję że stracę tylne światło, może to tylko 2,50 ale jak zgubię je w nocy to będzie problem.
 Następnie pompowanie kół, jak się okazało z przodu z 4 atmosfer nie pozostało już prawie nic, okazało się że za słabo zakręciłem zaworek na końcu wentyla, mój błąd tudzież niedopatrzenie.
Przed wyjazdem mało nie zapomniałbym o lampce na przód, a bez niej ani rusz.
Po chwili podjechał Serafin i pojechaliśmy na przystanek piątki "Pod lwami", czekaliśmy chwilę aż nadjechali znajomi z Gliwic i pojechaliśmy w 4 osobowym peletonie przez Biskupice do Bytomia, jak się okazuje moja kondycja słabnie z dnia na dzień. Po drodze zawitaliśmy także do sklepu sieci "ropucha" by nabyć jakieś płyny.
Po przyjeździe do Bytomia zawitaliśmy n ławeczki nieopodal fontanny, i zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko z cyklu rower ma w sobie moc, w tym wypadku moc kształtowania ławek miejskich.
Zostaliśmy zwołani do wspólnego zdjęcia. Po chwili dołączył do nas Daniel z zaprzyjaźnionego bloga, i wspólnie ruszyliśmy w drogę za cel mając zakorkowanie miasta,




 Tandem to świetny pomysł na fotografowanie nie trzeba się martwić o równowagę napęd ani o hamowanie, można cykać ile wlezie(Pozdrowienia dla tandemu,w pewnym momencie centymetr brakował bym w was wjechał, hamulce na szczęście nie zawiodły :D)


 Roześmiany i rozgadany tłum około 160 osób
Serafin w roli zabezpieczającego skrzyżowania, ten kierowca był uparty i chciał wjechać w peleton, ale masą Serafinowego roweru się nie dyskutuje :D
 Awaria wielkiego koła, szprycha pękła.
 Przemówienie i przypomnienie o innych okolicznych masach.
Następnie powrót do domów, ale zatrzymaliśmy się jeszcze w Rokitnicy i strasznie zagadaliśmy się z Danielem, gadaliśmy prawie 2 godziny i mało nie przymarzliśmy do rowerów w końcu temperatura wahała się w okolicy 10 stopni a my byliśmy w spodenkach. Po rozmowie ruszyliśmy ekspresem do domu bo w nocy nie wiedzieć czemu moje nogi dostają poweru, tyle że w ciemnościach trudno dostrzec przeszkody więc nie da się przekraczać 40 na godzinę.
Dzień mogę zaliczyć do udanych.
Pozdro

2 komentarze: