Jako że pogoda dnia wczorajszego była bardzo ładna, ani jednej chmurki, że tak powiem cud miód i malina, tylko wiało trochę co skutecznie utrudniało jazdę, za cel obrałem plac krakowski w Gliwicach, bo jak niektórzy wiedzą mam zamiar w przyszły piątek jechać na masę krytyczną, więc trzeba sobie upatrzyć dogodną trasę tam i nazat no i przy okazji sprawdzić czy drogą którą odkryłem w zeszłym roku (nie śmiać się!! że w okolicy to nie znaczy ze muszę ją znać) dojadę do Gliwic do ścieżki rowerowej którą pokulam dalej. Tak wiec wyruszyłem dość późno bo o 15 z groszami no i czasu miałem mało szczególnie że chciałem też podjechać na Mikulczyckie stawy w sprzyjającym świetle obfocić co nie co.
Podróż zacząłem ulicą leśna przejechałem przez las i wyjechałem w Szałszy gdzie zatrzymałem się na chwilę i spłodziłem parę fotek.
Następnie mijając budowę drogi jechałem, prosto w stronę Żerników przez nie tez jechałem cały czas prosto łamiąc po drodze przepisy i jadąc jednokierunkową pod prąd :) ale co się będę i tak rzadko kto tam jeździ.
Następnie pojechałem dalej i skręciłem ulicę Karola Szymanowskiego i tu właśnie ten nieznany dla mnie kawałek, tzn nieznany do połowy bo w zeszłym roku gdy było już zimno i się ściemniało dojechałem do lasu i zawróciłem bo nie znałem tej drogi i wolałem nie ryzykować jazdy po ciemku w z zimie bez konkretnego oświetlenia i znajomości terenu. Wczoraj już bez obaw pojechałem bo pogoda zacna temperatura ok a do tego w lesie nie wieje, no i nie zapominajmy o nowym asfalcie na drodze tak więc same plusy. Jazda upłynęła mi całkiem przyjemnie mimo że było pod górkę w końcu dotarłem do połowy drogi i zatrzymałem się na moście, by pstryknąć parę fotek praz drogowych i przy okazji zrobić zdjęcie drogi którą jechałem bo nie znalazłem na jej świeżym odcinku żadnej dziury co w naszym pięknym kraju jest nie lada wyczynem.
Jadąc dalej było tylko lepiej bo było lekko z górki, więc jak dla mnie super raźnie pedałowałem co objawiło się 50 na liczniku przez parę sekund co jak na moją lichą kondycję i ogólny opór powietrza jaki stwarzam samym sobą jest wynikiem prawie nie możliwym.
Wszystko co dobre szybko się kończy więc i ta ulica się skończyła, i wyjechałem na ulicy Chorzowskiej a tam już jest ścieżka rowerowa, więc trzeba z niej skorzystać. Jechałem dalej Chorzowską po czym skręciłem na most nad torami kolejowymi gdzie się zatrzymałem i oczywiście uwieczniłem pociągi.
Następnie jechałem dalej i zatrzymałem się na skrzyżowaniu Jagiellońskiej i Częstochowskiej no i muszę przyznać ze się trochę pogubiłem wiedziałem gdzie jestem i w ogóle ale zupełnie wyleciało mi z głowy jak dojechać na plac Krakowski tzn po 2 min zastanowienia już mniej więcej kojarzyłem i wiedziałem że z miejsca w którym się znajduję mogę jechać prosto wzdłuż Częstochowskiej ale nie kojarzyłem jak daleko jest do placu i czy wystarczy mi czasu na złapanie światła na stawach poza tym nie ma puki co przedniej lampki więc po co ryzykować powrotem po zmroku.
Postanowiłem wracać tą samą drogą jaką przyjechałem no i tak też zrobiłem powrót poszedł mi jeszcze szybciej bo z powrotem za mostem na którym robiłem fotki drogowców jest jeszcze bardziej stromo, więc prędkość wyniosła 52,18 ale nie wiem czy to moja masa mnie tak niosła, czy siła mięśni ale wiem na pewno że 52 km na godzinę to bariera której raczej nie pokonam z powodu zbyt dużego oporu powietrza. Przy tej prędkości mało nie zaliczyłem gleby, gdyż jadąc już 50km/h jakieś 30 albo 40 cm od krawędzi jezdni zagapiłem się na dwie bardzo ładne bikerki :D jadące w przeciwnym kierunku a baikerka w pełnym stroju kolarskim to naprawdę piękny widok, no a już dwie to powód by spojrzeć dłużej i to mało mnie nie zgubiło ponieważ nieświadomy niczego lekko zbliżałem się do brzegu asfaltu, dziewczyny też zwróciły na mnie uwagę ale to chyba przez dźwięk opon, bo na asfalcie przy większych prędkościach przypominają rój szerszeni. Na szczęście w ostatniej chwili odbiłem trochę i wróciłem na swój tor jazdy ojjj co by to było jak bym nagle najechał na krawędź asfaltu a potem to już tylko do zalanego wodą rowu, chociaż przy tej prędkości rower pewnie by został w rowie a ja poleciał bym dalej siła rozpędu.
No nic jechałem dalej i postanowiłem sprawdzić przejezdność ścieżki rowerowej z Żerników do kąpieliska leśnego w Maciejowie. Tak więc pojechałem i moim oczom ukazała się tabliczka z ładnym znaczkiem roweru i napisem objazd dla ścieżki rowerowej do ulicy jakieś tam i adekwatna strzałeczka jadę kawałek dalej i co widzę ?? Stadko rowerzystów było ich koło 10 czyli dość spora ekipa ale w większości osoby w wieku 50+ i dzieci więc chyba rodzinne wypady na rower. Stali przed byłą ścieżką rowerową i nie wiedzieli jak przejechać na druga stronę tak się składa że przypomniałem sobie o strzałce przy objeździe więc skręciłem zgodnie z jej kierunkiem i przyuważyłem kawałek drogi, niby to przygotowanej pod objazd dla rowerów zatrzymałem się na chwilę i z tłumu usłyszałem pytanie "czy da się tam przejechać" więc odrzekłem "nie będzie łatwo ale chyba się da" kolejne pytanie z tłumu "czy dzieci przejada" zanim zdążyłem odpowiedzieć dzieci opowiedziały się że dadzą radę, tak więc pojechałem jako przewodnik sporo przed resztą która czekała na to czy mi się uda ale mimo kolein po koparce i lekko błotnistego terenu dałem radę, ale za zakrętem czaił się beczkowóz który staną na środku już normalnej ścieżki, zostawiając 40cm miedzy swoim ogromem a głębokim rowem. Jak wiecie mam baaardzo szeroką kierownice i miałem pewne problemy. Ale przejechałem pomachałem do ludzi z drugiej strony i ruszyli jak się okazało za beczkowozem stała kolejna gromadka rowerzystów która znów uraczyła mnie pytaniem "czy da się tam przejechać" i znowu moja odpowiedź "jak widać mi się udało ale łatwo nie było" podziękowali ładnie i ruszyli.
Pojechałem więc dalej swoją drogą zostawiając za sobą beczkowóz i ludzi ale zatrzymałem się za chwile i zrobiłem fotkę
Po drodze jechał jeszcze jeden kolaż w markowym stroju i sprzęcie i przywitał się ze mną w biegu i do dziś zachodzę w głowę czy mnie znał czy po prostu kolarska uprzejmość ?? Odpowiedziałem mu ale mógł nie usłyszeć w sumie minęliśmy się szybko ot taka zagwozdka. Jechałem dalej by obejrzeć Szyb Maciej gdzie to w razie potrzeby można się napić źródlanej wody prosto z kranu :D
Jadąc dalej uwieczniłem stary most kolejowy
Pod mostem skręciłem w lewo i jechałem aż do przejazdu pod DK88 i dalej przez osiedle aż do oczyszczalni ścieków przy której skręciłem w lewo. Po chwili przejechałem rzez osiedle i koło szkoły na Franciszkańskiej.
Chwile później natknąłem się na taką oto tablicę
Bardzo ciekawe prawda ?? A droga obok wygląda tak
Nigdy jakoś szczególnie nie przejmowałem się tablicami informacyjnymi
więc pojechałem tą droga którą kiedyś bardzo przyjemnie dojeżdżało się do M1
Zatrzymałem się jeszcze na moście na chwilę by obfocić ewentualne pociągi niestety nieciekawe łyse towarzystwo w dresach szło w moim kierunku, oni chyba też nie interesują się informacjami na tablicach informacyjnych, tak więc depnąłem i już mnie nie było droga kończy się niespodziewanie płotem i wielką skarpa na dnie której jest parking i sortownia poczty żeby się wydostać z tej drogi trzeba zjechać z dość stromego zbocza ale w naszym fachu niema strachu i po chwili byłem na dole.
Następnie pojechałem stronę parku im Jana Pawła II by przysiąść niestety tłumy wszędzie i nawet nie zsiadłem z roweru, pojechałem dalej na most i ustrzeliłem w końcu coś ciekawego.
Następnie pojechałem w stronę Multikina i skręciłem w lewo na osiedla domków, przejechałem przez nie i wyjechałem na Mikulczyckiej następnie pojechałem na przez stawy i tam przy odpowiednim w końcu świetle
uczyniłem te oto foto w liczbie 5
Podjechałem potem jeszcze na chwilę na most kolo przejazdu kolejowego z którego często uwieczniamy z kolegą z blogu obok pociągi i inne stworzenia szynowe ale tam niestety już ktoś miejscówkę zajął, więc zrobiłem zdjęcia przejazdu i Koksowni Jadwiga z oddali.
Tak na koniec wyglądając dziś za okno nasuwa mi się stwierdzenie piękną mamy zimę tej wiosny.
Pozdro
i ładnie to tak się włóczyć beze mnie? Ale do Krakowskiego nie dotrzeć, to masz talent xD
OdpowiedzUsuń"Kodeks zagrożeń drogowych dla rowerzystów" mojego skromnego autorstwa wymienia trzy podstawowe, skategoryzowane niedogodności na trasie:
OdpowiedzUsuń1. kategoria: dziury
2. kategoria: tiry, autobusy, koparki, kombajny, traktory
3. kategoria: bikerki
Januszu, uważaj szczególnie na tę ostatnią kategorię, bo szkoda żeby z jej powodu zszedł nam tragicznie ze świata tak utalentowany fotograf.
Dziękuję za miłe słowa :D A kobiety no cóż nie jeden już przez nie lub dla nich stracił życie takie są prawa natury. A co do utalentowanego fotografa to chyba nie do mnie ja jestem zwykłym pstrykaczem :D któremu się czasem poszczęści, ale tak czy inaczej naprawdę miło czytać taki komentarz. Jeszcze raz dziękuję
OdpowiedzUsuńTalent do fotografowania ma każdy, ale nie każdy ma Nikona D90, żeby w pełni go ukazać.
OdpowiedzUsuńhehe Dobra fotografia nie zależy od jakości aparatu lecz od fotografa, aparat jest tylko narzędziem którym trzeba się umieć obsługiwać. Można mieć Nikona D90 i pstrykać fotki na imprezach na naszą klasę albo mieć jakikolwiek kompakt (nie liczę benQ i tym podobnych bo to już jest wyższa szkoła jazdy :D)i robić zdjęcia z duszą. Ale każdy może mieć swoje zdanie :D
OdpowiedzUsuń