Wczoraj po wybudowaniu pawilonu dostałem telefon od Serafina, że trzeba by się było gdzieś wybrać skorzystać z pogody. Najpierw wybraliśmy się pod szyb Maciej by napełnić bidony, następnie zwiedzaliśmy parki w okolicy.
Pewnie spytacie dlaczego taki tytuł ?? a dla tego że mój rower przeszedł pierwsze prawdziwe wodowanie, a właściwie ściekowanie. Jadąc przez park wzdłuż ścieku nazywanego Bytomką, natrafiliśmy na kałuże na ścieżce, pozostałość po niedawnej powodzi, Serafin się zatrzymał a mnie trochę poniosło, bo to w końcu tylko kałuża ... prawda ?? Otóż nie, to nie była zwykła kałuża to ścieżka w tym miejscu opada i się woda nalała. Ruszyłem, jadę najpierw musnąłem butami wodę ale to nic nowego bo mam nisko zawieszone pedały ale w miarę jechania zanurzenie się zwiększało, zatrzymało się na wysokości bidonu i kolan, ale parłem dalej bo jak się zatrzymam to będę bardziej mokry, przebrnąłem przez ten ściek wylałem wodę z butów, wykręciłem skarpetki i pojechaliśmy dalej gdzieś wypocząć w parku.
Na zakończenie dnia wymyłem porządnie rower tym razem już normalnie wodą z ludwikiem i szczotką ,dokładnie wypucowałem każdą część i poszedłem spać hmm myć rower 4 godziny bezcenne. Odkryłem także że mam delikatnie uszkodzoną tylną oponę na boku jednej z nich jest przetarcie sięgające włókien, widocznie jakiś kamień mnie uderzył.
Ja tam jednak wolę suche szosy, acz niekiedy nie pogardzę kałużą czy kilkoma gramami błota. Ale żeby się do pasa do ścieku pchać? Janusz, oby Twoje dzieci nigdy tego bloga nie czytały, bo stracisz u nich autorytet już po kilku zdaniach :)
OdpowiedzUsuńHeh dzieci nie planuję, nawet jeśli, to i tak nie mam z kim :P Ale jeżeli miały by choć jeden mój gen, to na pewno odziedziczyły by po mnie dziwny charakter, więc bez czytania bloga by mnie nie brały poważnie.
OdpowiedzUsuńAa i takie małe sprostowanie nie do pasa lecz do kolan może nieco wyżej :D
OdpowiedzUsuń