Tak mi się wezbrało na wspomnienia, pamiętacie jak pisałem o moim poprzednim rowerku. Te dwa pierwsze zdjęcia mówią wszystko o tym jak ten rower był eksploatowany. Każda rysa każdy uszczerbek. Widać na nich te tysiące kilometrów.
|
Tu bardzo dobrze widać jak ostre bywały zakręty na przebytych drogach. |
|
Bo łożyska umierają ostatnie. Tam gdzieś w środku została jedna jedyna kulka, reszta leży pewnie gdzieś w Pyskowicach, i innych dziwnych okolicznych miastach. |
Best niestety już nie pojeździ, ale części o które dbałem jak mogłem, mogą przemierzać kolejne tysiące kilometrów, tyle że już w rowerze Serafina.
Swoją drogą pomimo 10000 km łożyska, miski i ośka suportu dalej wyglądają jak nowe, pomimo katowania to wręcz niezwykłe patrząc na to co działo się w rowerze Serafina.
No to zaczynamy transplantację :D
|
Korby można ściągać pasującym ściągaczem |
|
Ale jeżeli ściągacz zawodzi trzeba wezwać Janusza z poważniejszymi argumentami w rękach |
|
Wiem szczyt delikatności ale korba na kwadrat lubi się czasem zapiec, i tu potwierdza się teza kto nie smaruje przed montażem ten potem korby nie zdejmie. |
Z Besta zostaje coraz mniej ale części nie idą na śmietnik lecz powoli zyskują nowe życie.
Tak wiem post nie składny i nie ładny ale jakoś tak mnie na pisanie wzięła nie miałem planu co napisać
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz