niedziela, 13 czerwca 2010

Industriada i wybuchająca ulica

Wczorajszy dzień rozpoczął się jak w co drugą sobotę, czyli szkołą od 8. W szkole piekliłem zaliczając kolejne przedmioty. Na szczęście litościwi nauczyciele zakończyli lekcje 3 godziny wcześniej dzięki czemu po przyjeździe do domu i zjedzeniu szybkiego obiadu, mogłem wyruszyć na wyprawę po zabytkach zabrzańskiej techniki, nie byłem jedynym rowerzystą tego dnia co będzie czasami widać na zdjęciach.
Pierwszym miejscem na moim planie był Szyb Maciej właściwie to na nim tego dnia najbardziej mi zależało, bo zawsze podjeżdżam tam do wodopoju a nigdy jeszcze nie byłam w środku, widziałem że bardzo fajno tam wygląda :D. Muzyka i zapach grillowanego mięska unosił się już koło kąpieliska leśnego. Dojechałem na miejsce, stanąłem pod na oścież otwartą bramą, i widzę masę ludzi przebranych w ludowe stroje i typowych turystów.
Przez chwile się zawahałem czy aby na pewno mogę tam wejść od tak sobie i to z rowerem. Ale wjechałem i przypiąłem rower do płotu koło maszyny wyciągowej. Wchodzę dalej, śpiewają dziecięce zespoły muzyczne pełne stoliki ludzi słuchających muzyki przy grillowanych potrawach i piwie. Atmosfera niesamowicie pozytywna, nikt nie klnie, nikt nie robi wiochy, ludzie pozytywnie nastawieni do siebie, mimo że byłem tam już dość późno to nawet podchmieleni byli spokojni. Idę dalej pomieszczenie maszyny wyciągowej, sporo ludzi, przewodnicy pokazują co jak gdzie i dlaczego, dają się nawet pobawić ogromną wyciągarką. Przednia zabawa odhamowujesz i wajcha nastawnika do przodu albo do tyłu i całe urządzenie ożywa jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ale nie byłbym sobą gdybym nie wlazł gdzieś gdzie inni się nie zapuszczają, ludzie słuchali przewodnika a ja zszedłem do piwnicy żeby zobaczyć resztę maszyny. Wrażenia ?? Bomba.

Maszyny maszynami ale ja chcę wejść na wierzę szybu i focić ile wlezie znalazłem kartkę włażenie na wierze co godzinę akurat grupa poszła, myślę sobie nie będę godziny marnował jak tyle atrakcji w Zabrzu tego dnia.

Pojechałem więc na plac 3maja pod pomnikiem Pstrowskiego, a tam tłumy, scena i orkiestry dente. Z zapowiedzi wynikało że muzyka całkiem spoko będzie, ale masa dzieci kąpiących się w fontannie i cyganów z którymi nigdy nie miałem dobrych doświadczeń, skutecznie zniechęcały mnie do pozostania tam. Oczywiście jedzenie i picie na tony, ponoć za darmo.

Z pod pomnika wbiłem się na ul 3 maja i rura do Guido niestety tam już niewiele się działo wielka scena i dwóch muzyków strojących instrumenty. Nie było gdzie przypiąć roweru więc pojechałem dalej do skansenu Królowa Luiza, do części podziemnej, niestety ten sam problem nie było gdzie przypiąć roweru. Ale nawet gdybym go podczepił do tej wielkiej maszyny wyciągowej, albo chociaż do lokomotywy stojącej kawałek dalej, nie miał bym sumienia zostawić roweru na tak długi czas, bo nie miał bym pewności czy gdy wrócę rower będzie jeszcze tam stał. Na szczęście go nie myłem więc wyglądał na 5 lat starszy, to i tak nie zmienia faktu że szkoda by mi go było.
Pojechałem jeszcze dalej do skansenu górniczego Królowa Luiza ale do części naziemnej, a tam czekała na mnie niespodzianka, ponieważ mogłem zobaczyć pojazdy zabytkowe, przynajmniej kilka z kolekcji 60 wozów i motocykli, do tego fontanna oraz dwa wozy militarne, działko, i Polski samolot iskra.
Ale największa atrakcja czekała na mnie w budynku maszynowni, jedyna działająca parowa maszyna wyciągowa, która od mojej ostatniej wizyty hen hen dawno temu, gdy jeszcze w podstawówce byłem, nie zmieniła się w cale, dalej pracuje, bucha z niej para dalej jest piękna. Już wchodząc czuje się klimat, maszyna tego dnia pracowała od rana, zasilana parą z pobliskiej elektrociepłowni, na wejściu dało się słyszeć komentarze "O kurwa !! ale tu gorąco" oczywiście wypowiadane tak by nikt nie słyszał :D W tym stwierdzeniu było sporo prawdy, ponieważ gdy zerknąłem na termometr który chyba specjalnie tam powiesili by pogłębić uczucie ciepła, moim oczom ukazała się temperatura trochę ponad 41 stopni, uwierzcie mi albo i nie ale canon mi się rozgrzał do strasznej temperatury do tego wilgotność powietrza w okolicach 100%. Sauna jak się patrzy. Ale ten klimat jest nie powtarzalny. Na szczęście aparat i enelopy wytrzymały tak extremalne warunki.


Po obejrzeniu tej zacnej maszyny wybrałem się z powrotem do Szybu Maciej by uzupełnić wypoconą wodę w organizmie, wypitą w bidonie, no i oczywiście załapać się na zwiedzanie szybu, jadąc moją trasą koło zakładu Jopex widziałem na prawdę niezwykły wypadek, pierwszy raz widziałem jak wygląda ulica po ... no waśnie po czym ?? Według tego co opowiadali mi poszkodowani, jechali i ulica przed nimi nagle, tu uwaga ... wybuchła. Patrząc na to z mojej perspektywy ulica zbudowana z kostki brukowej wyglądała jak by znajdowała się na dwóch płytach tektonicznych, które wzajemnie na siebie naciskają, a gdy auto na nie najechało, wylatują w powietrze, niszcząc auto. I pomyśleć że godzinę temu tam jechałem aż mnie zmroziło mimo 30 stopni.

Po tym dziiiwnym wypadku dojechałem wreszcie na szyb. A tam zwiedzanie już się zaczęło ale jeszcze się załapałem. Niestety nie doszedłem na samą górę bo ludzie już schodzili, ale miły pan przewodnik już zaprosił mnie na następne zwiedzanie, tylko jeszcze raz sobie obejrzę maszynę wyciągową i wchodzimy znów. Poza tym powiedział mi że zwiedzanie szybu odbywa się cyklicznie co czwartek za friko. Znów obejrzałem maszynę wyciągową i poszliśmy na górę. Na samej górze widoki są niesamowite przewodnik powiedział że w sprzyjających warunkach pogodowych można obejrzeć sobie ośnieżone szczyty w Beskidach, mi musiały wystarczyć wysokie hołdy w oddali i praktycznie całe Zabrze, od przewodnika dowiedzieliśmy się wielu bardzo ciekawych informacji, także o źródle czyli moim wodopoju przed każdą wycieczką.
Po chwili jednak zaczynało się chmurzyć i nawet zagrzmiało, za moment schodziliśmy i słuchaliśmy o planach odbudowy i adaptacji różnych części szybu.









Jeszcze chwilę posłuchałem muzyki i pojechałem do domu.
Parę godzin po moim powrocie zaczęła się burza.

Poniżej pokaz slajdów i jednocześnie link do fotek z wycieczki.

2 komentarze:

  1. Kurcze, jak ja Ci zazdroszczę. Kisiłem się cały dzień na uczelni, a Ty miałeś takie atrakcje. Fajnie, że porobiłeś foty, to sobie chociaż na sucho mogę pooglądać.

    A tak swoją drogą - zajebiste błyskawice. Masz refleks, albo dobry system zdjęć seryjnych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na 50 zrobionych zdjęć wyszły tylko dwa pioruny, naświetlanie 15sek ,iso80, statyw i i co 30 sek podchodziłem i naciskałem spust ot cała tajemnica :D

    OdpowiedzUsuń