sobota, 5 czerwca 2010

Masa, masa i po masie

Dzisiejszy post będzie krótki acz obfitujący w fotki, przynajmniej mam takie założenie.
  Wczorajszy dzień miną mi pod znakiem przepięknej pogody oraz doskonałej zabawy podczas masy. Zaczęło się  od przyjazdu po Serafina 30min przed czasem, a jako że trzeba korzystać z słoneczka to zwiedziliśmy okoliczne parki. Najpierw park JPII gdzie wiatr chciał nas przewrócić z razem z ławką, ale my byliśmy sprytniejsi, ławka była przybetonowana, więc nie do ruszenia a razem z nią my, bo grunt to stabilny punkt podparcia :D.
  Następnie pojechaliśmy do parku pod pomnikiem Pstrowskiego, gdzie uwiecznialiśmy fontannę podczas mocniejszych podmuchów wiatru. Po chwili pojechaliśmy na plac Wolności (niby rynek :D) by sprawdzić czy Zabrzańska masa ma jakieś perspektywy i ... nie ma (w tym terminie).
  Gdy stwierdziliśmy że nie ma na co czekać w Zabrzu, pojechaliśmy prosto do Gliwic na placu krakowskim zaraz po przyjeździe spotkaliśmy pozytywnie  zakręconego pana, rozdającego ulotki z mapą przejazdu GMK
Po chwili zaczęli się zjeżdżać inni masowicze. Wypatrzyliśmy także Daniela  który w pierwszym momencie nas nie zauważył, ale po chwili byliśmy już wszyscy w komplecie.
  W komplecie tym razem już w 4 osobowym składzie, bo z Danielem przyjechał jego znajomy Sebastian, tak więc było nas na tyle, by stworzyć własny mały peleton. Po chwili rozmów zebrała się reszta masy i wyruszyliśmy. Było nas koło setki, i sialiśmy popłoch wśród kierowców oraz przechodniów. Przejazd odbył się całkiem pozytywnie, mimo że tym razem zabrakło audio bikera który umilał nam podróż podczas ostatniej masy.
  Po masie malutki afterek, po którym pojechaliśmy na Gliwickie lotnisko by uwiecznić co nieco. Fotek nie było dużo ale światło sprawiło że wyszły baaardzo przyjemnie. Po tym foceniu kąsani przez komary mutanty zabraliśmy się za powrót.
  W drodze powrotnej trafiła nam się czerwona fala w rozumieniu jedziesz, stoisz, jedziesz, stoisz, stoisz, stoisz, jedziesz i zaś stoisz. Po tej przeprawie podjechaliśmy jeszcze pod fontannę koło pomnika Pstrowskiego by zrobić znowu nocne fotki fontanny. Niestety noc nie miała zamiaru przyjść, więc na nią poczekaliśmy :D Ale pani Noc nas olała i mimo późnej pory było za jasno na focenie nocne i za ciemno na fotki dzienne.
  Po tej nie udanej sesji postanowiliśmy odprowadzić kolegów na Rokitnicę, co niniejszym uczyniliśmy. Na pętli Daniel pojechał w swoją stronę a my jeszcze kawałek odprowadziliśmy Sebastiana. Gdy  to uczyniliśmy postanowiliśmy podjąć próbę pobicia  rekordu prędkości, zablokowałem nawet amortyzator by osiągnąć większą prędkość nie przekazując ani trochę siły amorowi, niestety prędkość zatrzymała się na 56 z groszami.
To tyle pisania teraz czas na kolory :D


Jest słońce jest fun

Jest woda jest fun

Jest woda jest słońce jest wiatr to już prawie jak na plaży nad morzem 
Ta fotka do mnie przemawia

Ja, Serafin i Sebastian. Daniel schował się za aparatem

Montuję własnoręcznie wykonaną (z ulotki) masowa reklamę :D

Moje jestestwo :D

Coraz nas więcej

Może nie uwierzycie ale to z tyłu z dwoma świecącymi paskami na ramionach, to ja

...

Polowanie na fotografa (kto na kogo poluje)

Masa rowerów

Nie  zgadniecie poco wyjąłem bidon :D pewnie chcę się napić pomyśleliście ??

A nie prawda bo zmoczyłem tarczę by wywołać hałas a właściwie głoooośny pisk  podczas hamowania, wtajemniczeni wiedza jak te tarcze potrafią pohałasować

Czyż nie pozytywnie ?? (w tym miejscu gratulacje dla fotografa, czyli Serafina który nie ma sobie równych w śród extremalnych fotografów )

A oto motywator hałasu 

To przez tego obok zapragnąłem zrobić hałas tarczami

...

Masa nie ma końca

Powrót na plac Krakowski

to musi być uczucie

Czuł bym się pewnie jak ptak srałbym ze strachu podczas lotu :D



Światło było idealne 

Powiedział bym nawet że było zacne :P

Zabrzański dworzec 

Już po 20 a tu dalej jasno 
Dumny jestem z tej fotki, niby kupa piachu a jaka fotogeniczna przy tym świetle 

Jak oczywiście ścieżka nie oświetlona 

1 komentarz:

  1. 56 kilosów na hauera po ciemku to całkiem dobry wynik. Nie przejmuj się, jeszcze nadejdą czasy, że Bytom całkiem się zapadnie i wtedy będą takie góry, że i 65 dogonisz.

    OdpowiedzUsuń