czwartek, 4 sierpnia 2011

Świerklaniec zdobyty

Dzisiaj z rana zadzwonił do mnie Piernik, z propozycją wypadu na Pławki. Niestety musiałem jeszcze co miej godzinę siedzieć w domu, więc się nie załapałem. Nie chcąc marnować tej pięknej pogody. Zaraz po tym jak znalazłem wolny czas, ruszyłem przed siebie za cel obierając sobie jezioro i park w Świerklańcu.
Jechałem przez las, tak jak na Dolomity, a potem na Księżą Górę i Kopiec Wyzwolenia.

 Po dłuższej chwili byłem już u celu.

Pojechałem wzdłuż brzegu spokojnie i bez pośpiechu, bo po co się śpieszyć w taki piękny dzień :D
 Po chwili zjechałem do parku i zacząłem zwiedzać.









Po dwóch godzinach kręcenia się po parku zerknąłem na mapę czy nie ma jeszcze czegoś ciekawego w okolicy. Moim oczom ukazał się rysunek oznaczający bunkier. Pojechałem więc w jego kierunku.
 Co prawda nie do końca tego się spodziewałem ale lepszy rydz niż nic. Po chwili dostałem cynk o tym że w domu obiad stygnie, więc czym prędzej ruszyłem do domu
Cała trasa wyglądała mniej więcej tak Mapa niestety google pokroiło trasę na kilka części, ale wystarczy przełączać kolejne strony.
Na tym mógłbym skończyć posta, pod wieczór udało mi się załapać na jeszcze jednego tripa tego dnia.
Tym razem z Serafinem który skończył prace i naprawił Morfinę.
Bez celu kulaliśmy się po Gliwicach,
 Wypad zakończyliśmy pod  wieżą radiową popijając smak dzieciństwa :P
 Po wszystkim wróciliśmy do domu przez Żerniki, mijając nowy wiadukt w Szałszy na którym właśnie kładli asfalt. A to oznacza że już za niedługo (np. jutro) będzie można po nim śmigać.
Tak oto na liczniku stuknęło 90km więc czas najwyższy wrócić do domu :D
Pozdro

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz