Rowerowanie rozpoczęło się od jazdy na hałdę, po chwili wdrapywania się na górę i spoglądaniu na pulsometr pokazujący zastraszające 204 uderzenia na minute dotarliśmy na górę. Po czym rozkoszowaliśmy się widokami.
Po chwili kontemplacji i zadumy nad zacnymi widokami padło hasło jedziemy pod wieże radiową w Gliwicach, patrząc z hałdy wieża wygląda tak.
Potem jazda w stronę gliwickiej radiostacji i zaskoczenie po wyjechaniu z lasu, co tu się stało w zeszłym roku była droga, domy, pole i wszędobylski wiejski spokój. A dziś są domy jest kawałek drogi przeryte pola i masa maszyn która burzy wiejski spokój, jednym słowem budowa autostrady pełna parą. Jechaliśmy dalej po drodze wizyta w sklepie po coś co mokre i da się wypić, potem jeszcze kawałek drogi i jesteśmy pod wieżą, i muszę przyznać że okolica zmieniła się na leprze do o koła park trawa ławki ogólnie miło po zrobieniu kilku no może kilkunastu fotek,
pojechaliśmy z powrotem, co ciekawe droga powrotna minęła jakoś szybciej. I tak jakoś minął dzień. Zobaczymy co będzie jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz