piątek, 20 listopada 2009

Na rozstaju dróg

Dnia dzisiejszego korzystając z pięknej pogody (mimo zimnego wiatru), postanowiłem wyjść na rower. Chciałem też jeszcze raz pojechać do lasu na Helence. I jak zwykle po przejeździe przez ogródki działkowe, u wejścia do lasu napotkałem rozjazd.



Zwykle nie zatrzymywałem się na dłużej przed nim ale dziś jakoś mnie tak natchnęło.

Czy zastanawialiście się kiedyś na tym, jak wybór jednej z dróg wpływa na wasze życie?? Czy tak jak ja, czasem wjeżdżając na jeden z takich rozstajów odruchowo wybieracie najkrótszą, najmniej wyboista i najłatwiejsza do pokonania drogę?? Pewnie tak. Ale czy zawsze ta droga jest tak prosta i przyjemna jak się wydaje?? A może właśnie ta na pozór "wygodna" droga jest trudniejsza do pokonania?? Tak czy inaczej każda tych dróg prowadzi do celu, ale tylko od naszego wyboru zależy czy dotrzemy tam szybko, wygodnie,bezproblemowo, ale za to bez przygód, bez powodów do radości ze zdobytego szczytu, lub dotrzemy tam zaliczając wcześniej upadki, poślizgi i inne przygody które pozwolą nam cieszyć się z zdobytego szczytu, oraz dając nam satysfakcję, adrenalinę i ta chwilę szczęścia przed kolejnym wyborem. Ale warto pamiętać że z większości dróg zawsze można zawrócić i próbować innej drogi, wtedy będzie się miało satysfakcję z tęgo że podjęło się wyzwanie. Bo nie jest błędem próbować, błędem jest stać bezczynnie i nie próbować tego zmienić.  

No dobra dość tych moich wywodów na temat ... wjazdu do lasu?? Dzień minął mi pozytywnie  nie obyło się bez poślizgów, wywrotek, i utknięcia w błocie sprytnie ukrytym pod liśćmi. Zdążyłem się nawet zgubić dzisiaj, ale powiedzmy sobie prawdę ja w tym lesie zawsze błądzę, przez co poznaje coraz to nowe miejsca, do których i tak potem nie będę umiał trafić bo zapomnę jak. Dziś po prostu zatoczyłem spore koło w lesie i wyjechałem tak jak wjechałem z wyjazdem były jaja ale o tym później. Pierwsza część trasy była taka sama jak ostatnio. Dopiero tutaj się zmieniło.




Tym razem pojechałem dalej.





Po chwili postoju i zadumy. Pojechałem dalej.









Jechałem jechałem i dojechałem do ... Bytomia :P A raczej jego przedmieść, co ciekawe nie wpadłem żadną dziurę, to dziwne jest.





Ale jako że obiad w domu stygnie, czas wracać. Jechałem, jechałem aż tu nagle zauważyłem, że jadę droga której nie znam w ogóle(bo resztę znam z widzenia przynajmniej). Na początku całkiem miło bo z górki.



Tak trochę było grząsko, ale ogólnie miło. Jeden zakręt drugi i robi się dziwnie bo koparka albo inne szerokolaciowe ustrojstwo, wyżłobiło koleiny w błocie.



Jechałem między koleinami tak długo jak się dało, po chwili już się nie dało przednie koło zjechało do koleiny a tylne podążyło za nim. Niestety w takie sytuacji musiałem ratować się nogami. Po chwili musiałem ratować nogi :D Ale reszta ciała została czysta. No może prócz ręki którą wycierałem chwyt który zarył w błoto.
Zrezygnowałem i zacząłem wracać. Dojechałem na znajome skrzyżowanie. Wracając postanowiłem trochę zaszaleć bo w sumie czemu by nie. Rozpędziłem się do 30 (na liściach i błocie które pod nim było to i tak niezły wynik). Następnie ostry zakręt. po liściach na zaciśniętym tylnym hamulcu (pewnie trochę to wyglądało jak zakręt u żużlowca) Potem po śliskim zjeździe, dość szybko i niebezpiecznie omijając wystające konary, przez chwilę myślałem że w coś zaraz przywalę, nawet kilka razy mało brakowało. Ale jednak jeszcze nie wyszedłem z wprawy, i potrafię opanować rower przy sporej prędkości, na śliskim błocie jadąc na łysych oponach. Ale jakoś przejechałem adrenalinka podskoczyła, i wróciłem do domu. Jakoś mi się nie chce już tej drogi opisywać:D I tak już dość dużo naskrobałem,teraz delektuję się piernikami i oglądam mazurską noc kabaretową (Bardzo ciekawe zajęcie nie ma co)

Miłego czytania. (Aż się boję ewentualnych komentarzy)

pozdROWER Janusz :P

1 komentarz:

  1. normalnie zazdroszczę rowerowego szaleństwa... niestety tu, w Kłodzku nie mam jeszcze swojego rowerka, ale i to się po świętach mam nadzieję zmieni, bo jest gdzie jeździć, a pogoda jak na złość ostatnio wręcz idealna...
    Pozdrowionka, do kiedyś tam ;)

    OdpowiedzUsuń