Zapuściłem ostatnio mojego bloga. Nic nie poradzę, nie mam weny do pisania jakichś obszernych postów. Szczerze mówiąc to nawet na proste posty z paroma fotkami i kilkoma słowami nie mam pomysłu. Mimo że rower kurzem nie obrasta, a bikestat pokazuje kolejne przejechane kilometry. Na tym blogu panuje cisza i przeciągi... Puki co to się chyba nie zmieni. No chyba że odzyskam wenę :P
Dzisiejsza wycieczka, odbyła się za namową Ady i Piotrka. Miało być krótko najpierw krótka przejażdżka na osiedle, by Ada mogła zaktualizować sobie adresy. A potem trasa miała prowadzić w jakieś nieznane (dla Ady) miejsca. Jak się okazało, mój plan wyprowadzenia ludzi na Red Rock, wziął w łeb z racji na późnej godziny. Po chwili namysłu z Serafinem, doszliśmy do wniosku że można jechać na Czechowice. Niestety na wysokości wieży w Gliwicach i ten plan sobie darowaliśmy, będąc już pod wieżą spoczęliśmy na dłuższą chwilę.
Uzupełniliśmy płyny. A ja rozkoszowałem się równą jak dywan trawą, odciskając na niej swoje cielsko :D
W atmosferze rozmów i śmiechów a nawet gimnastyki :D Minęło wystarczająco dużo czasu by pająk zaczął wić pajęczynę na mym rowerze.
Przyznam szczerze że już dawno się tak nie wybawiłem. Jakoś tak lepiej człowiekowi, jak się pośmieje sam z siebie. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy i dzień też niechybnie się kończył.
Wyjątkowo jak mało kiedy, dziś byłem na fotkach, a to wszystko zasługa Serafina który dopadł aparat i urządził prawdziwą sesję zdjęciową. Wielkie dzięki Serafin :D
Po wszystkim szybki powrót do domu, najszybszą trasą. Tylko nie wiedzieć czemu, po powrocie byłem bardziej zmęczony niż po wyjeździe na górę św Anny ?
Pozdro
Fayne foty. Szkoda, że zapomnieliście o mnie. Też chętnie ruszyłbym zadek pod Radiostację. Widzę, że grono doborowe :)
OdpowiedzUsuń