Większość dnia spędziłem na mieście. Gdy już przyjechałem do domu i zasiadłem do obiadu, Serafin zaproponował szybki wypad. Nie ważne gdzie byle na kole. Pięć minut po czasie byłem pod rezydencją prowodyra rowerowania, gdzie stał już Piernik.
Po krótkiej nardzie gdzie i jak jedziemy, wybór padł na Platana by zakupić bidony. A potem ... potem to już czysty spontan bo chmury złowrogo czerniały na horyzoncie, a my nie mieliśmy żadnego pomysłu gdzie można jechać. Pojechaliśmy przed siebie w stronę szybu Maciej, ot tak bez celu, zatrzymując się na chwilę by zrobić zdjęcie nowego kwietnika jaki powstał na placu Teatralnym,
Potem szybki przejazd na szyb Maciej gdzie zatankowałem nowy bidon smaczną, darmową, wodą po czym ruszyliśmy dalej. Gdzieś w połowie drogi między szybem a kąpieliskiem zjechaliśmy w las, ale na naszej drodze leżało drzewo powalone przez ostatnią kilkusekundową burzę. Przejechaliśmy ale Serafinowi zachciało się działać w czynie społecznym i usunąć drzewo.
Po chwili przyłączyliśmy się do zabawy i razem likwidowaliśmy przeszkodę. W pracy pomagała nam żabka (nie ważne jak :D)
Po tej zaległej lekcji WFu pojechaliśmy dalej, bogatsi o dobry uczynek. Jak się później okazało dobry uczynek został nam wynagrodzony, ale chyba nie takiej nagrody się spodziewaliśmy. Gdzieś po drodze Piernik złapał kolejną w tym sezonie gumę, co skutkowało przymusowym postojem w pięknych okolicznościach przyrody pośród komarów i innego badziewia latającego i kąsającego.
Z braku chęci do demontowania koła i wymiany dętki, zrobiliśmy użytek z mojej taśmy izolacyjnej i załataliśmy dętkę, oponę, felgę i wszystko jak leci, bez demontowania czegokolwiek.
W efekcie mieliśmy pięknie zacerowaną oponkę, a skoro oponka miała kuku, to i plasterek się znalazł :P
Po dopompowaniu koła ruszyliśmy w ekspresową podróż do domu, a średnia przez las rzadko schodziła nam poniżej 30, mimo wybojów po dłuższej chwili i trzech dopompowaniach jakoś dojechaliśmy do domu.
A i powietrza w kole trochę zostało :D
Tak minęła nam niespełna 20 kilometrowa przejażdżka. Bo nikt nie powiedział że wycieczka musi być długa by obfitowała w przygody :D
Pozdro :D
Bear Grylls tudzież inny MacGyver byłby z Was dumny :)
OdpowiedzUsuń